Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył (J 20, 2-8).
* * *
Ciekawe, że Jan napisał o sobie: "Ujrzał i uwierzył". Nie napisał "Ujrzał i poczuł" ani "Ujrzał i zrozumiał". Wiara jest tajemnicą, ale i czymś co przekracza nasze ludzkie postrzeganie i rozumienie. Dziś świat zwariował na punkcie odczuwania, przeżywania i wszelkich bodźców wywołujących zastrzyk adrenaliny dla naszego ciała i umysłu. Im bardziej szuka przyjemności i bodźców, tym bardziej traci wiarę. A może inaczej: pokłada ją w kulcie przyjemności, rozrywki, rozumu itd.
Kolejna ciekawa rzecz to fakt, że Jan mówi o sobie, że uwierzył dopiero wtedy, gdy wszedł do środka grobu. Wcześniej, gdy stał na zewnątrz i widział szaty w grobie nie doświadczał wiary. Jest to ważna podpowiedź dla nas: wiara przychodzi wraz z naszym zaangażowaniem, wraz z wejściem we wspólnotę Kościoła. Stojąc na zewnątrz wspólnoty nie doświadczymy łaski wiary. Przypomina mi się tu doświadczenie przygotowywania Mszy roratniej i śniadania w naszym zimnym poznańskim kościele. Okazywało się, że gdy biegałem i przygotowywałem różne rzeczy czułem... ciepło. Pomyślałem sobie wtedy, że chyba tak właśnie jest z byciem w Kościele. Jeśli jesteś zaangażowany czujesz ciepło. Jeśli tylko przychodzisz na Eucharystię i chcesz być obsłużony czujesz... zimno.
I trzecia myśl dotycząca dzisiejszej Ewangelii. Jan pisze o sobie, że uwierzył dopiero wtedy, gdy... przybył Piotr. To kolejna wskazówka dla nas. Nie możemy doświadczyć wiary w Boga jeśli nie będziemy we wspólnocie. Bóg przychodzi przez indywidualne duchowe poruszenia, ale przychodzi, aby tworzyć z nas wspólnotę. Czasem taką, w której relacje są łatwiejsze, a czasem taką, w której relacje są trudniejsze. Jezus rodzi się we wspólnocie małżeńskiej Maryi i Józefa. Jezus powołuje Dwunastu Apostołów. A później zleca Piotrowi misję bycia liderem wspólnoty. W pojedynkę, bez wspólnoty Kościoła nie możemy się zbawić. To zachęta dla nas byśmy nie tyle zwracali uwagę na naszą osobistą doskonałość moralną czy ludzką, ale przede wszystkim mieli w zasięgu wzroku nasze siostry i naszych braci, byśmy uczyli się codziennie kochać ich na nowo. Byśmy przypomnieli sobie, że przecież każdy z nas jest w jakiejś konkretnej wspólnocie i że jest ona dla nas miejscem naszego zbawienia.