W swoim poprzednim artykule pt. „Jak przystępować do Komunii świętej?” przypomniałem podstawowe zasady, które obowiązują wiernych w Kościele w Polsce. Warto jednak przypomnieć sobie także duchowy sens Komunii świętej.
Pojawienie się także w naszym kraju globalnego zagrożenia w postaci pandemii koronawirusa zwróciło naszą uwagę na dar i moc Bożej miłości wyrażającej się właśnie w łasce Komunii świętej. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Ks. Abp Stanisław Gądecki napisał w jednym ze swoich listów: „w czasie każdego zagrożenia życia społeczności ludzkiej odwoływano się zawsze do mocy gorącej modlitwy i skuteczności sakramentów. Dlatego zachęcam wszystkich do ożywienia głębokiej wiary w moc Eucharystii i polecania Panu Bogu tej sprawy w modlitwie powszechnej”.
Samo pytanie: „Jak przyjmować Komunię świętą?” podpowiada nam najistotniejszy jej wymiar. Komunia święta jest bezinteresownym darem Bożej Miłości! Komunii świętej nie można sobie wziąć! Jakże często słyszy się powszechny błąd, pomyłkę w formule zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego: „Biorę sobie ciebie za męża, za żonę…”. Mało kto zwraca uwagę na to, że w formule zawarcia związku małżeńskiego nie ma słowa „sobie”. Nie mogę sobie wziąć drugiego człowieka! Nawet jeśli wstępuję w związek małżeński. Nie mogę sobie wziąć Komunii świętej. Dlaczego? Bo nie można sobie wziąć miłości Pana Boga, która objawia się w darze drugiego człowieka – współmałżonka lub w darze Komunii świętej – także przecież drugiej osoby, tyle że osoby Boskiej – Jezusa Chrystusa. Nie mogę więc wziąć sobie Boga. Mogę go jedynie przyjąć! Mogę jedynie otworzyć się na dar, bo to Bóg jest Miłością i On pierwszy mnie ukochał, dlatego cały ofiaruje się mnie, ofiaruje się wspólnocie Kościoła. A miłość jest zawsze darem ze strony kochającego i przyjęciem ze strony kochanego.
Warto w tym miejscu przypomnieć sobie historię z Raju. Ewa, a potem Adam, sięgają po owoc z drzewa poznania dobra i zła. Biorą go sobie, za namową szatana. Zły duch zawsze będzie nas kusił do samowystarczalności: wzięcia sobie i tylko dla siebie czegoś, co ma być darem Boga. Kiedy przystępujemy do Komunii świętej wyrażamy wewnętrzną postawę otwartości, przyjmowania. Wyraża się to albo w geście otwartych ust, gdy jesteśmy karmieni Komunią, albo w geście otwartych dłoni, na których kapłan składa ciało samego Jezusa. Obie postawy wyrażają pragnienie przyjmowania Boga, bycia karmionym, karmienia się Nim.
Ma to oczywiście głębokie przełożenie na nasze codzienne życie. Warto zrobić sobie rachunek sumienia i przyjrzeć się jak to jest ze mną? Bardziej po coś sięgam, próbuję być samowystarczalny, czy raczej otwieram się na dary Boga? To otwieranie się na dary Boga zakłada gotowość przyjmowania tego, co po ludzku wydaje się dobre i mniej dobre. Św. Ignacy Loyola (1491-1556) przypomina, że droga do świętości wiedzie poprzez wewnętrzną obojętność czyli zgodę na to, co nas spotyka: „Nie pragnąć bardziej zdrowia niż choroby, bogactwa więcej niż ubóstwa, zaszczytów więcej niż wzgardy, życia długiego więcej niż krótkiego”. We wszystkim mamy jednak pragnąć tego, co nas bardziej prowadzi do celu czyli do zbawienia wiecznego.
Umieramy duchowo jeśli żyjemy podług ducha świata stawiając na samowystarczalność. Miłość to relacja z drugą osobą: człowiekiem i Bogiem. Na tej drodze spotkają nas czasem rozczarowania, ale są one konieczne by oczyszczało się nasze wnętrze. A Komunia święta jest pokarmem na drodze ku przyjmowaniu życia ze wszystkim, co ono niesie. Bo przecież „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28). Jeśli więc Bóg z nami, także w Komunii świętej, nie musimy się już niczego obawiać.
Dariusz Michalski SJ