To dobrze znane powiedzenie, które ostatnio powraca do mnie z wielką siłą. Jestem zaskoczony prostotą i oczywistością prawdy, którą zawiera. Bo przecież nie można być jednocześnie na jednym i na drugim końcu. Jeśli wybieram to, co jest na jednym końcu muszę zrezygnować z tego, co jest na jego drugim końcu. Nie mogę jednocześnie być i tu i tam.
Żyjemy w czasach, które próbują nas przekonać, że wcale tak być nie musi. Że jednocześnie możemy być i tu i tam. Że nie musimy z niczego rezygnować. To kłamstwo! Nie ma nikogo, komu udałoby się być w dwóch miejscach jednocześnie. Jeśli decydujesz się zostać dłużej w pracy – nie ważne z jakiego powodu (jeden koniec kija), wtedy rezygnujesz z bycia w tym samym czasie w innym miejscu np. z bliskimi (drugi koniec kija). Inny przykład. Jeśli rezygnujesz z tego, aby położyć się wieczorem spać o właściwej dla ciebie porze (jeden koniec kija), to rezygnujesz z tego, że rano wstaniesz wyspany do pracy (drugi koniec kija). Mówiąc inaczej: każdy twój wybór pociąga za sobą konsekwencje!
Możesz się oszukiwać, że przecież jesteś tak sprytny, że możesz mieć jedno i drugie. Że przecież inni nie znają się na życiu. Że ty wiesz swoje.
I możesz tak żyć, aż pewnego dnia staniesz twarzą w twarz z prawdą, że jesteś powołany do tego, aby rezygnować z jednego dobra na rzecz tego większego, ponadczasowego. Pewnego dnia stanie się dla ciebie oczywiste, że dalej nie można tak żyć jak do tej pory. Że to po prostu nie ma sensu. Zobaczysz z całą jasnością jak bardzo się oszukiwałeś. I odkryjesz ile radości i pokoju jest w wybieraniu tego, co naprawdę prowadzi do celu, dla którego jesteś stworzony.
Jezus powiedział jasno: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego – miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!" (Mt 6, 24). Jeśli wybierasz coś, co ma znamiona tylko pozornego dobra, to choć się do tego nie przyznajesz, automatycznie wzgardzisz Tym, kto jest Prawdziwym Dobrem – Bogiem. Wcześniej czy później Twoje serce powie ci o tym, bo jest stworzone dla Boga: „Stworzyłeś nas Boże dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie" - powie św. Augustyn.
Co robić? Wykonaj proste ćwiczenie. Wypisz na kartce swoje dwa końce kija. Po jednej stronie to wszystko, czego pożądasz, co chciałbyś mieć, posiadać, twoje zakazane przyjemności, do których lgnie twoje serce, gdy jesteś zmęczony, rozdrażniony albo znudzony tym, co masz. Wypisz to wszystko w czym szukasz pociechy. A potem, po drugiej stronie kartki wypisz to wszystko, co dobre i piękne, a co tracisz, gdy wybierasz to, co tylko przyziemne. Czy teraz dostrzegasz konsekwencje swoich wyborów?
Jeśli chcesz się wyzwolić z jakiegoś nałogu lub uwikłania to nie oszukuj siebie. Bądź po prostu ze sobą szczery. Nie doświadczysz wolności wewnętrznej jeśli będziesz siebie oszukiwał. Po prostu bądź szczery, aż do bólu. Przecież to twoje życie! To Ty podejmujesz najważniejsze decyzje! To Ty masz największy wpływ na swoje życie. Nie inni, ale ty sam.
Przepis na szczęśliwe życie nie polega na tym, czego masz nie robić. Decyzja o odwróceniu się od pozornego dobra to już dużo, ale to nie nie wystarcza na dłuższą metę. To ważne, ale to za mało. Zobacz jak jest z tobą. Bo może, gdy masz już dość swego grzechu mówisz jak małe dziecko: „Już więcej tak nie zrobię!". Ale choć z pewnością to coś szczerego to jednak nie wystarczającego. Przepis na dobre życie, to szukanie i walka o zdobycie tego, co naprawdę dobre i piękne. Zobacz i poczuj, do czego tak naprawdę tęskni twoje serce, bo do tego przecież zostało stworzone! Wybierz dobro, które choć mniej krzykliwe niż zło ostatecznie pociąga nas o wiele bardziej niż zło. Bo ma ponadczasowy sens!