Czy Kościół znajduje się w kryzysie?

Tony Martyris

Kryzys, który wydaje się być coraz bardziej widoczny w Kościele może zostać przezwyciężony przez przyznanie świeckim roli powołanych do posługiwania światu.

Kościół Katolicki przechodzi trudne czasy. Statystyki to potwierdzają. Duży spadek liczby osób praktykujących, zmniejszająca się liczba księży, osób wierzących i nowych powołań, zamykające się parafie i kościoły zamieniane nawet na nocne kluby! Dzieję się to przede wszystkim w krajach rozwiniętych, ale podobne tendencje zaczynają być widoczne także w krajach szybko rozwijających się. Inaczej dzieje się w nielicznych państwach, jak np. w Chinach i biedniejszych obszarach świata. Czy coś można zrobić? Wierzę, że tak! Można wskazać trzy obszary, w których możliwe jest podjęcie działań. Są nimi:

1. Kwestia miejsca jakie mają zajmować świeccy w Kościele

2. Zajęcie stanowiska w istotnych sprawach jak np. rosnąca liczba rozwodów, związków nieformalnych, miejsca kobiet i młodych w Kościele; AIDS i planowania narodzin; sekt; indywidualnej spowiedzi itd.

3. Podkreślanie w Kościele wymiaru instytucji a nie wspólnoty.

W niniejszym artykule zajmę się pierwszym punktem. Myślę, że Jezus miał w tym jakiś zamysł, że pojawił się na Ziemi jako świecki menadżer i powołał do służby 12 świeckich apostołów, 72 uczniów i wielu innych świeckich, odmieniając w ten sposób ich życie. Warto zwrócić uwagę na radość, która odbijała się na twarzach posłanych 72 uczniów, kiedy wracali z powierzonej im misji. Kościół musi iść za tym przykładem. Posługa osób świeckich czyli 99% członków Kościoła, od wieków pozostaje w uśpieniu. A przecież mogą oni stanowić potężną siłę dla Kościoła i Królestwa jeśli przyzna im się należne miejsce, wskaże wyzwania i zaproponuje odpowiednią formację.

Papież Jan Paweł II w Encyklice Christifidelis Laici mówi: „świeccy są (...) pełnoprawnymi członkami Kościoła objętymi jego tajemnicą i obdarzonymi specyficznym powołaniem, którego celem w sposób szczególny jest szukanie Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej”. Wszyscy są powołani do świętości, do bycia świętymi w świecie, zdolnymi zmieniać świat od wewnątrz (por. 1 Kor 1,1-10). Jest to wezwanie do służby. A jeśli nie do służby to do czego?

Encyklika Lumen Gentium określa Kościół jako „lud Boży”. Uznaje chrzest jako podstawę powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących i wzywa osoby świeckie do współpracy ze swoimi pasterzami dla dobra Kościoła. Osoby świeckie uczestniczą w misji Kościoła polegające na przybliżaniu Chrystusa światu przez pośredniczenie pomiędzy Bogiem a światem, poprzez przybliżanie Boga światu i przybliżanie świata Bogu.

Niektórzy świeccy próbują odpowiedzieć na wezwanie płynące z łaski chrztu świętego angażując się aktywnie i widocznie w Kościele przez posługę katechetyczną i liturgiczną, będąc członkami rad parafialnych, odwiedzając chorych, będąc żywymi świadkami Jezusa w swoich rodzinach, miejscach pracy i społeczeństwie. Widoczna jest jednak potrzeba czegoś więcej, w szczególności w obszarze ekonomii, handlu. Trzeba, aby Chrystus stawał się tam także obecny, aby nie było żadnego obszaru życia świeckiego, z którego mógłby zostać wykluczony. Kościół musi przyznać osobom świeckim należyte rolę jako „posługującym światu” i nawet posyłać ich do tej pracy. Zdarza się często, że Kościół jednak tego nie czyni, uznając, że taka misja stoi w „konflikcie” z posługą osób wyświęconych. Świeccy po jednej stronie, duchowni po drugiej; taki podział jest oczywisty i widoczny na codzień. Czy trzeba być wyświęconym, żeby nauczać i posługiwać? Z pewnością trzeba rozszerzyć definicję posłanych i posługujący, i przyznać taką samą godność osobom świeckim i duchownym, jak miało to miejsce we wczesnym Kościele. Na przykład w Kościele Anglikańskim świeccy to czwarta grupa osób posługujących, obok biskupów, księży i diakonów. W Kościele Katolickim trzeba nam uznać siostry zakonne za osoby również posłane, a przecież często są one uznawane za tę samą kategorię co świeccy w odniesieniu do zaangażowania w Kościele. Znowu kategoryzacje i podziały!

Patrząc z innej perspektywy, świat świeckich jest Bożym światem i jest „przepełniony Bożą obecnością”. Nie jest pozbawiony świętości, on zawsze jest „już święty”. Kościół nie może być oddzielony od świata świeckiego, on jest jego częścią. Kościół istnieje, aby wskazywać pełnię rzeczywistości ukazanej w Jezusie Chrystusie, ale nie jest jedynym miejscem Bożej obecności. Osoby świeckie muszą przyjąć świecką duchowość naznaczoną dojrzałą wolnością, ograniczeniami i odpowiedzialnością. Świeckimi posługującymi w Kościele będą te osoby, które podejmują decyzje w swoim codziennym życiu, miejscu pracy, sąsiedztwie, miasteczkach i miastach – decyzje, których celem jest czynienie świata bardziej ludzkim. A to właśnie oznacza uobecnianie Królestwa Bożego w tym świecie.

Kościół musi pilnie zadbać o formalne przygotowanie, które przyzna świeckim dojrzałe miejsce, a nie tak, jak dotychczas na zasadzie kogoś gorszego. Rolę wymagającą odpowiedzialności i zobowiązania się. Konieczna jest formacja, która przygotuje ich do pracy i posługiwania oraz pozwoli na udział w procesie podejmowania decyzji. To przygotowanie nie może być prowadzone tylko przez kapłanów i diakonów, gdyż są „namaszczeni” czy „wyświęceni”. Również kompetentne osoby świeckie mają tu do odegrania ważną rolę. Kościół nie przywiązuje dużej uwagi do powołania ludzi świeckich – może stanowi to jeden z powodów, dla którego opuszczają oni Kościół?

Zastanawiam się dlaczego Kościół w ogóle potrzebuje określenia „świecki”. Powoduje ono przecież podział w ramach Kościoła. Ani w  Piśmie św. ani w przekazach wczesnego Kościoła nie ma odniesienia do „świeckości” jako czegoś szczególnie akcentowanego i wyróżnianego w sensie teologicznym czy też w praktyce wiary na codzień. Żaden Chrześcijanin nie został ochrzczony, żeby być osobą świecką. Termin „świecki” przyznaje członkom Kościoła ograniczone znaczenie. Powinniśmy z niego zrezygnować. Wszyscy jesteśmy członkami Kościoła, uczniami i naśladowcami Chrystusa. Odwołanie się do znaczenia Chrztu św. i wspólnego powołania do bycia uczniami Chrystusa może pomóc stworzyć nową teologię posługi i pozwolić odejść nam od podziału na świeckich i duchownych, który jest wspierany przez obecną teologię.

Podstawowym wymiarem bycia uczniem jest uczestniczenie w posługiwaniu we wspólnocie – nauczanie, głoszenie słowa, troska o zbawienie duszy, modlitwa, składanie świadectwa także w miejscach, gdzie na pierwszym miejscu stoi pieniądz – służba, za którą wszyscy Chrześcijanie są odpowiedzialni. Niektórzy są powołani do służby polegającej na udzielaniu sakramentów i duchowego przewodnictwa. Trzeba usunąć podziały i tytuły. Kościół musi także korzystać z prostego języka i prostych określeń dla nazywania funkcji pełnionych w posługiwaniu, które przecież cieszą się tą samą godnością i szacunkiem.

Ojciec Errol D’Lima mówi „Musimy jako osoby konsekrowane przejść od modelu tych, którzy dają, pełnią posługi do modelu Kościoła uznającego obopólne uczestnictwo. Do modelu, w którym wszyscy są odpowiedzialni za proces podejmowania decyzji. Musi nastąpić przejście od posługi, której celem jest kult do posługi, której celem jest urzeczywistnianie Królestwa Bożego. Tylko wtedy osoby świeckie będą mogły odnaleźć swoje właściwe miejsce w Kościele”.

***

Tony Martyris jest świeckim Hindusem, księgowym i członkiem komisji Indyjskiej Izby Handlowej oddziału Navi Mumbai (Nowego Bombaju). Był Skarbnikiem WŻCh (Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego) w latach 1986-1994.

Tłum. MŻ. Dziękuję!

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem