Nie powierzaj Bogu całego swego życia. Powierz mu tylko to, co teraz robisz. A potem to, co będziesz robił dalej. I tak stopniowo jedna czynność po drugiej, jeden etap dnia po drugim. Nie musisz powierzać Bogu całego swego życia. Kiedy myślimy o powierzeniu całego życia, to często czujemy się przerażeni albo czujemy, że nas to przerasta. Bóg to rozumie.
Zobacz, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby to, czym aktualnie się zajmujesz, co teraz robisz – aby to właśnie powierzyć Bogu. Możesz powiedzieć do Jezusa: „Panie Jezu, Ty teraz tym kieruj!". I to wystarczy. Nie trzeba nic więcej. Przyszłość nie istnieje. Jest tylko obecna chwila. Podobnie nie ma przeszłości. Ona bezpowrotnie minęła. Jest tylko tu i teraz.
Nie musisz powierzać całego swego życia, skoro nawet nie wiesz jak długo będzie trwało. Wystarczy, że powierzysz Bogu to, co jest teraz – to, czym aktualnie się zajmujesz. Nieważne czy jest to zmywanie naczyń, czy rozmowa telefoniczna, czy zdawanie ważnych egzaminów. Jesteśmy dziećmi Boga. A dzieci nie umieją wykonywać wielkich kroków. Naturą dziecka jest robienie małych kroków. I to wystarczy. Nie trzeba nic więcej. Bóg cieszy się, gdy Mu powierzamy najprostsze czynności dnia. Gdy siedzisz przy komputerze i przepisujesz tekst – możesz powierzać siebie i to, co robisz. To naprawdę może być najmniejsza czynność, najbardziej pospolita. Jeśli tak będziesz robić, to poczujesz, że może się zmienić. Nie musi być spełniania w sposób nerwowy, w pośpiechu, w poganianiu siebie lub ganieniu za popełnione błędy. Tylko powierz ją Panu! On chce być z Tobą i przy Tobie – nieważne jak mało znaczące jest to, co czynisz.
Nie zawsze mamy wpływ na wynik naszego postępowania. Często zdarza się, że choć mamy dobre chęci nasze działanie wcale nie okazuje się dobre. Dlaczego? Czy zastanawiałeś się nad prostymi sytuacjami z Twojego życia, gdy wszystko wydawało się banalnie proste, a kończyło się niezbyt dobrze albo wręcz fatalnie? Czy wcześniej powierzyłeś to Bogu? A może w poczuciu pychy uznałeś, że sobie poradzisz? Może myślałeś, że to takie proste i że nie ma sensu prosić Boga o pomoc? A przecież On pragnie być obecny przy tobie cały czas.
Gdy zakończysz jedną aktywność nie zaczynaj nowej bez ponownego powierzenia się Jemu. I tak krok po kroku przechodź cały dzień. A potem dzień po dniu. A potem tydzień po tygodniu. Z czasem poczujesz przy sobie Jego kojącą obecność. Gdy masz zadzwonić do kogoś, z kim nie rozmawia ci się łatwo – powierz to Bogu. Zaproś Go do tej rozmowy, pozwól, aby On nią pokierował. A potem tylko zadzwoń i rozmawiaj. Nic więcej.
Krok po kroku, spokojnie, bez lęku ale i z wewnętrzną determinacją powierzaj stopniowo Bogu każdą rzecz – zarówno to, co sam planujesz jak i to, co życie samo przyniesie ci w niespodziance. Zarówno wtedy, gdy będzie to coś miłego jak i wtedy, gdyż życie zaskoczy się w sposób przykry i niespodziewanie bolesny. Cokolwiek stanie się twoim udziałem – powierz to Bogu. Nic więcej nie trzeba.