Zastanawiam się jak ważne dla Jezusa, dla Jego życia, dla wypełnienia Jego misji życiowej była pomoc i wsparcie ze strony innych. Do tej pory patrzyłem na dzieło zbawienia świata jako na dzieło dokonane przez Jezusa wyłącznie przy wsparciu Ojca i Ducha Św. A jednak wpływ ludzi, którymi był otoczony na ziemi był nie mały. Czy Jezusowi udałoby się dokonać dzieła zbawienia świata samemu bez pomocy innych?

 

Wystarczy popatrzeć na tych, którzy mieli na Niego pozytywny wpływ i przekazali Mu wiele dobra: Maryja, która otworzyła przed Nim siebie, zrobiła Mu miejsce w swoim życiu, przyjęła Go, ukochała, wychowała i wspierała. Dalej Józef – Jego ziemski opiekun i nauczyciel. Uczył go co znaczy być mężczyzną, odpowiedzialnym, co znaczy pracować, co znaczy służyć innym, co znaczy być uważnym w przyglądaniu się światu, by odkryć w nim Bożą obecność. Dalej Jan Chrzciciel, który stanął po stronie Jezusa oddając za Niego swe życie. To był pierwszy człowiek, który nie zawahał się oddać swego życia za Jezusa. To musiało wiele znaczyć dla Niego. Dalej bliscy przyjaciele Jezusa: Marta, Maria i Łazarz. Umieli przyjmować Jezusa takim, jakim był. Ofiarowali Mu zacisze swego domu, swoją życzliwość i gościnność. Jest także Nikodem i Józef z Arymatei. Są faryzeuszami, którzy szczerym sercem otwierają się na Jezusa. Ten drugi po śmierci Jezusa oddał mu swój grób, zatroszczył się o ciało swego przyjaciela. Nie dbał o ludzką opinię.

Czy Jezusowi udałoby się zbawić ludzi bez przyjaciół? Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Jezus był w pełni człowiekiem. Potrzebował przyjaźni, wsparcia, dobrego słowa, umocnienia. Tak, najwięcej otrzymywał od Ojca, ale potrzebował też zwykłych ludzkich gestów pokrzepienia i akceptacji.

Zaczynam odkrywać ich moc. Widzę jak są ważne dla innych, dla mnie. Nie trzeba szukać wielkich akcji i zaangażowań. Potrzeba zwykłej, prostej miłości, zwykłych gestów akceptacji i umocnienia. Jak wielu ludzi dziś upada i załamuje się w swojej misji: małżeńskiej, rodzinnej, zakonnej, kapłańskiej, życia w samotności na Bożą chwałę. A może warto spojrzeć na to inaczej? Ich porażka jest także moją porażką, porażką braku wrażliwości, dobrego słowa. Jak wiele mam do uczynienia. Jak wiele ode mnie zależy. Nie mogę zbawić się w pojedynkę. Możemy zbawić się tylko razem pomagając sobie nawzajem, kochając siebie takimi jakimi jesteśmy, stawiając sobie wyzwania i mobilizując się nawzajem do cierpliwej i wiernej miłości.

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem