Pojutrze są Święta Bożego Narodzenia. Tak, to prawda. Dziś jest 23 grudnia. Jutro jest Wigilia Bożego Narodzenia. Prezenty, wspólna wieczerza, kolędy, życzenia, po prostu świąteczny nastrój. A dziś? A co jest dziś? Zwykły zabiegany dzień przed Świętami, na zasadzie: żeby jeszcze tylko zdążyć? A może święta są przez cały rok? Bo jaki sens ma celebrowanie Bożego Narodzenia jeśli Bóg nie rodzi się w nas codziennie? Jeśli codziennie nie odkrywamy go w sobie, w bliźnich, w świecie wokół siebie? Jak łatwo jest skupić się na “jutro” zapominając o “dziś”. Jak łatwo jest przeoczyć to, co jest tu i teraz, dzisiaj.
Pędzimy za zakupami, prezentami. Sprzątamy mieszkania, myjemy okna itd. W oczekiwaniu na Święta, które dopiero mają przyjść. I tak od lat zawsze w oczekiwaniu na jutro. Nigdy dziś, bo dziś takie zwyczajne, szare i banalne, jakby to dziś nie miało żadnego sensu. A może da się coś zmienić? A może uda nam się dziś zobaczyć, że Bóg z nami, że nie musimy się spieszyć, że nie musimy dziś porzucać swego człowieczeństwa – naszej serdeczności, ciepła, bliskości na koszt tego, co trzeba zrobić do jutra, by jutro móc celebrować to, co w nas dobre. Nie musimy naszego świętowania odkładać na jutro, nawet na to najważniejsze jutro bo Bożonarodzeniowe. Możemy już dziś: zatrzymując się i zachwycając się promykiem ciepłego słońca w zimowy dzień, kimś drugim, kto na chwilę zdjął maskę ze swej twarzy, przyglądając się sobie i dziwiąc się swojej zdolności do uczynienia kilku wolnych kroków w rytmie własnego serca...
Święta są przez cały rok. Tylko takie podejście ma dla mnie sens. Bo ja już wybrałem, bo chcę, aby moje życie było nieustannym świętowaniem.