Boże Narodzenie - dar Bożego pokoju
Wielokrotnie w czasie Adwentu pojawia się przypomnienie, że Jezus jest tym, który przynosi pokój ludzkości. W hymnie jutrzni z 24 grudnia znajdujemy słowa: „On przyniesie pokój bezmierny Całemu światu". W I Niedzielę Adwentu roku B słyszymy słowa św. Pawła: „Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i od Pana Jezusa Chrystusa" (1 Kor 1,3). Z kolei Tomasz a Kempis w rozdziale „O Czterech źródłach pokoju" w swojej słynnej książeczce „O naśladowaniu Chrystusa" pisze: „Boże, przybądź mi na pomoc, bo podnoszą się we mnie przeróżne myśli i lęki, które mnie zasmucają do głębi. Jak przejść przez nie bez szkody? Jak je przełamać?". A trochę dalej dodaje: „To jest moja nadzieja i jedyna otucha, że mogę uciekać się do Ciebie w każdym strapieniu, Tobie zaufać, Ciebie z głębi duszy wzywać i cierpliwie oczekiwać Twojej pomocy". Boże Narodzenie to czas, gdy Bóg w szczególny sposób chce nam udzielić łaski pokoju. Udziela jej dając nam swojego Syna. Być może słyszałeś już takie lub podobne zdanie wielokrotnie. Może brzmi dla ciebie jak banał. Ale banałem nie jest. Odsłania istotę chrześcijańskiego pokoju. Ukazuje, że źródłem pokoju nie może być żaden człowiek ani żadna stworzona rzecz. Żadna miła i przyjemna sytuacja nie zapewni nam trwałego pokoju. Jego źródłem jest tylko Bóg! Możemy w nim mieć udział wtedy, gdy otworzymy się na Niego. Możemy doświadczyć pokoju tylko wtedy, gdy podejmiemy decyzję, aby swoje życie złączyć z Bogiem w sposób świadomy, konsekwentny i odpowiedzialny.
Życiowy schemat
Bardzo często dzieje się tak, że nasze życie układamy wedle pewnego schematu. Gdy odczuwamy jakiś brak czy przykrość, wtedy wołamy do Boga. Ale odpowiedź nie przychodzi od razu. Chcielibyśmy otrzymać jakiś namacalny znak. Ponieważ go nie mamy próbujemy dać sobie sami taki znak. Szukamy drugiego człowieka, który mógłby nas pocieszyć, jakiejś przyjemności, która ulżyłaby naszemu cierpieniu, wycofujemy się z życia uciekając w jakieś silne przeżycia emocjonalne, bodźce – obrazy, zajęcia, używki itd. W tym momencie po prostu porzucamy Boga. Odwracamy się od Niego. A jest to moment decydujący! To chwila znaczącej walki duchowej o nasz stan duszy. Jedynym rozwiązaniem, które może nas ukoić choć nie musi odebrać stanu nieprzyjemnych uczuć jest całkowite zwrócenie się do Boga. Wejście w relację z Nim. Chodzi o to, aby wytrzymać ten trudny stan przykrości emocjonalnej i zawalczyć o utrzymanie relacji z Bogiem, która w stanie pocieszenia wydawała się łatwa i prosta.
Wszyscy pragną, ale nie wszyscy się troszczą
Nasuwa się tu prosty wniosek. O pokój serca trzeba zawalczyć! On zależy od naszych konkretnych decyzji i wyborów. Tomasz a Kempis mówi o tym wyraźnie słowami Jezusa: „Synu, powiedziałem kiedyś: Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję, nie tak, jak daje świat, ja wam daję. Wszyscy pragną pokoju, ale nie wszyscy troszczą się o to, od czego zależy pokój prawdziwy" w rozdziale „Na czym polega trwały pokój i prawdziwa doskonałość". I trochę dalej dodaje: „W każdej sytuacji uważaj na to, co robisz i co mówisz, i skup się na tym szczególnie, aby mnie (Jezusowi) się tylko podobać, oprócz mnie zaś niczego więcej nie pragnij i nie szukaj". Pokój jest więc owocem nie tylko łaski Bożej, a ona przecież działa nieustannie, ale także naszych wysiłków: zamiarów, decyzji i czynów – jak powie św. Ignacy Loyola.
Rozeznać uczucia
Nasze zamiary, decyzje i czyny najczęściej rodzą się pod wpływem uczuć. Wiele rzeczy robimy w swoim życiu kierując się uczuciami – dlatego, że coś nas pociąga lub dlatego, że coś nas odpycha. Możemy się z tym zgadzać lub nie, ale to właśnie uczucia mają największy wpływ na nasze życie. Nie możemy jednak żyć poddając się nieustannie oddziaływaniu uczuć idąc po prostu za tym, co w nas spontanicznie się rodzi. Wtedy mielibyśmy do czynienia z sytuacją młodzieńca, którego spotkał Jezus, a który był wrzucany przez złego ducha raz w ogień, a raz w wodę (por. Mk 9, 17n). Wniosek jest jasny: są uczucia, za którymi mamy iść i są uczucia, które trzeba nam odrzucać, ale im nie zaprzeczać! To znaczy trzeba rozpoznać w sobie wszystkie uczucia, ale ostatecznie podjąć decyzję o pójściu za tym, co naprawdę jest dla nas dobre, czyli za tym, co służy naszemu zbawieniu i zbawieniu bliźnich.
Skrywana samotność
Wielką pomocą w tym rozeznawaniu uczuć jest zwierzanie się Jezusowi z tego, co przeżywamy. To właśnie rozmowa z Jezusem, mówienie Mu o tym, jakie uczucia się w nas rodzą i pytanie się Go za którymi mamy pójść, a które odrzucić przynosi Bożą mądrość. Rzuca Boże światło na nasze życie. Pozwala nam doświadczyć, że ostatecznym punktem odniesienia dla naszego życia jest Bóg. Często mamy swoje przemyślenia, czasem bardzo mądre, ale niestety pozbawione odniesienia do Boga. To stan maskowanej samotności. Bo choć wiemy, co mamy robić, to odczuwamy emocjonalny niepokój, że w tej decyzji jesteśmy sami, że nikt nam nie towarzyszy, że nie mamy wsparcia. To wsparcie jest na wyciągnięcie dłoni. To sytuacja, która przydarzyła się Piotrowi kroczącemu po wzburzonych wodach Jeziora Genezaret. Gdy zaczął tonąć i gdy wyciągnął dłoń do Jezusa, Mistrz od razu chwycił go pewnie i uratował. Piotra w ostatecznym rozrachunku uchroni przyjaźń z Jezusem. Piotr, choć zaprze się Jezusa, to jednak do Niego wróci. Przyjmie wyciągniętą dłoń przebaczenia. Przeciwnie jest z Judaszem. On nie miał do czego wrócić, bo nie zbudował relacji przyjaźni ze swoim Mistrzem. Nie wyciągnął do niego swej dłoni w poszukiwaniu pomocy. Dał się wciągną w wir oskarżających i potępiających go uczuć.
Jezus – fundamentem pokoju
Jakiś czas temu przygotowywałem pewną dekorację. Potrzebny był mi piasek. Wybrałem się więc na spacer brzegiem morza, aby przy okazji zabrać ze sobą trochę potrzebnego mi piasku. Gdy kilka garści piachu znalazło się w torbie reklamówce, a potem w plecaku, poczułem ze zdziwieniem jego znaczący ciężar. A przecież było to tylko kilka garści piasku! Spojrzałem wtedy na plażę ciągnącą się po horyzont. I pojawiło się pytanie: „Ile ten cały piach musi ważyć?!". A potem kolejne: „Jaka ciężka jest Ziemia!". A potem przyszło olśnienie: „I Ty, Panie Boże, to wszystko dźwigasz na swoich barkach!". I przyszło uczucie pokoju. Nie wiedziałem, że piasek tyle waży. Często chodzę nad morze. Chodzę po piasku, ale nie przyszło mi nigdy do głowy, że on tyle waży! Zachęcam cię do zrobienia małego eksperymentu. Włóż w torbę piasek. A potem wsadź go do plecaka i pomaszeruj z kwadrans. I przyjrzyj się swoim uczuciom!
Prawdziwy pokój serca jest jak oddanie Jezusowi piasku, którego my sami nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Płynie ze świadomości, że to Bóg dźwiga świat na swoich ramionach. Ale często sami siebie obarczamy piachem i ciężarem nie od uniesienia. Jest takie opowiadanie o wróbelku, który leżał na ziemi z wyciągniętymi w stronę nieba nóżkami. Przybiegła wiewiórka i zapytała:
- Wróbelku, co ty robisz?
- Jak to, co? Ja podtrzymuję niebo, żeby nie spadło na ziemię!
- Oj wróbelku, przesadzasz. Nic się nie stanie złego z niebem. Nie musisz go podtrzymywać!
Ale wróbelek nie chciał wierzyć wiewiórce i nadal uparcie „podtrzymywał" niebo. Wtem z pobliskiego drzewa zaczął spadać duży liść. Wróbelek przestraszył się go i szybko odleciał. A niebo... pozostało na swoim miejscu.
Pokój jest darem Boga, Jego łaską. Z jednej strony to zdolność Boga do dźwigania ciężarów, których my nie możemy unieść, a które On chce nieść za nas. Z drugiej strony to owoc wysiłków podejmowanych w celu rozwijania relacji z Jezusem. Jednak nie wolno nam mylić ze sobą tych odpowiedzialności. Nie musimy być na tyle silni by poradzić sobie z dźwiganiem piasku. Mamy być na tyle mądrzy, by pozwolić Jemu, by Go niósł za nas, by dźwigał ziemię na swoich ramionach, ale... z naszą pomocą!
Najprostszym sposobem na to jest powierzanie się Jezusowi w każdej sytuacji. Wielką pomocą są doświadczenia różnorodnych sytuacji, które nas w życiu przerosły. W efekcie wychodziliśmy z nich poranieni. Czasem raniąc też innych. Ale Bóg wyprowadza z nich łaskę pokory i uczy nas, że prawdziwy pokój płynie z całkowitego powierzania się Jemu. A najważniejszym krokiem, który możemy uczynić jest zwierzanie się Jezusowi ze wszystkiego, co przeżywamy. Zarówno wtedy, gdy wydaje nam się że piasku jest mało, jak i wtedy, gdy ciągnie się po horyzont.
--
Photo used under Creative Commons from Analog Weapon