O co chodzi w chrześcijaństwie? Do czego mnie zaprasza Bóg na drodze wiary? Co mam osiągnąć, do czego dojść? Kiedy przypatruję się świętym w Kościele, to okazuje się, że wcale nie dochodzili oni, przynajmniej nie wszyscy, do wielkich osiągnięć na miarę świata. Nie tworzyli wielkich dzieł zewnętrznie, ale... wewnętrznie, w sobie. Św. Tereska z Lisieux została patronką misji, choć nigdy na misje nie wyjechała. Święty Dobry Łotry niewiele dobrego zdziałał, nie doszedł do żadnych wielkich spraw, a jednak sam został wprowadzony do nieba przez Jezusa jako pierwszy święty. Przykładów można by mnożyć wiele.

O co więc chodzi? Chyba po prostu o prawdę. Może największym dziełem do jakiego mogę dojść jest stanięcie w prawdzie o sobie i o Bogu? Może to właśnie jest najtrudniejsze i największe dzieło? Jezus powiedział o sobie: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Rezygnować z prawdy, to rezygnować z Boga. Czy wogóle można dokonać czegoś ważnego i wielkiego bez prawdy?


Kiedy patrzę na dwóch synów z przypowieści o miłosiernym ojcu (Łk 15, 11-32) to widzę, że różnica między nimi jest zasadnicza. Otóż młodszy, ten który roztrwonił majątek, umiał stanąć w prawdzie o sobie: zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie – tak się zwraca do swego ojca. Starszy syn nie umie skonfrontować się ze swoją prawdą o sobie. Posądza ojca i swego brata o złe zamiary. Gdy jego brat się nawraca, on jest niezadowolony, pełen zgorzknienia, czuje się niekochany. Nie umie dostrzec prawdy o tym, że ojciec był zawsze przy nim i że wszystko co ojca, należało do niego. Można było z tego korzystać i cieszyć się tym.


Moje ambicje, plany, prace, wysiłki mogą albo odsłaniać prawdę o mojej tożsamości, albo ją przysłaniać. Mogę stawać się coraz bardziej samodzielny, niezależny, odłączony od Ojca, albo coraz bardziej z nim zjednoczony we wszystkim co robię.

Wielki Post to dobry czas, żebym mógł się zapytać: do czego prowadzą mnie moje pracy, wysiłki, trudy... Ja już zaczynam pytać siebie samego o to. Przychodzi ulga i pokój. Nie muszę dokonywać wielkich rzeczy. Jeśli jest we mnie chęć otwarcia się na prawdę to przychodzi poczucie wewnętrznej jedności. Jestem grzesznikiem, jestem kimś naprawdę biednym i nieustannie przewracającym się i gubiącym w życiu. Tak. I tak będzie do końca mych dni. Panie, nie proszę, żebyś to zmienił. Proszę Cię jednak, byś pozwolił mi żyć w prawdzie. W prawdzie o mej niedoskonałości a zarazem w prawdzie o Twej doskonale wybaczającej i podnoszącej mnie z upadków Twojej wiernej Miłości. Daj mi tylko miłość ku Tobie i Twą łaskę, a to mi wystarczy.

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem