Bóg postanowił ukazać się w widzialnej postaci królowi i wieśniakowi, wysłał więc anioła, by im oznajmił o tym błogosławionym wydarzeniu. „O królu – obwieścił anioł – Bóg zechciał ukazać się tobie, w jakiejkolwiek postaci sobie zażyczysz. Jak ma ci się objawić?" Z wysokości swego tronu, otoczony zalęknionymi poddanymi, władca oznajmił po królewsku: „Jak inaczej mógłbym zechcieć widzieć Boga, jak nie w majestacie władzy? Pokaż nam Boga w pełni Jego chwały i potęgi". Bóg spełnił jego życzenie i pojawił się jako piorun, który w mgnieniu oka starł króla i jego dwór na proch. Nic po nich nie zostało.
Następnie anioł zjawił się przed wieśniakiem, mówiąc: „Bóg zechciał ukazać się tobie, w jakiejkolwiek postaci sobie zażyczysz. Jak ma ci się objawić?". Zamyślił się wieśniak i głowił dłuższą chwilę, aż w końcu rzekł: „Jestem biednym człowiekiem i nie jestem godzien oglądać Boga twarzą w twarz. Jeśli jednak wolą Boga jest ukazać mi się, niech mi się ukaże w tych rzeczach, które znam. Obym mógł widzieć Boga w ziemi, którą orzę, w wodzie, którą piję i w tym, co spożywam. Niech będzie mi dane dostrzec obecność Boga w twarzach moich bliskich, sąsiadów i – jeśli Bóg uzna to za dobre dla mnie i dla innych – także w moim własnym odbiciu".
Bóg przychylił się do prośby wieśniaka i obdarzył go długim i szczęśliwym życiem.
--
Cytat za: "Dotknąć tego co święte", Robert J. Wicks, str. 37-38.