Słowo „władza” kojarzy się zazwyczaj negatywnie. Często jesteśmy świadkami wykorzystywania jej w różnych środowiskach: politycznych, kościelnych, społecznych, sąsiedzkich, rodzinnych. Mówimy o władzy, że psuje. Ale czy zawsze? Kiedy Jezus nauczał ci, którzy Go słuchali „zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1, 22). Jaką władzę posiadał Jezus?
Wydaje mi się, że przede wszystkim jako człowiek posiadł władzę nad samym sobą. Nauczył się żyć w zgodzie ze sobą, z powierzoną Mu misją. W życiu doświadczamy negatywnych skutków władzy, gdy ci, którzy ją sprawują, chcą ją najpierw kierować w stronę innych. Nie umieją poradzić sobie z samymi sobą, nie umieją nad sobą zapanować, nie umieją stać się panami samych siebie i wybierają coś co może ich uspokoić – władzę nad innymi. Niestety w takich sytuacjach będzie nieuchronnie prowadzić do krzywdy o ile wcześniej ten, który ją sprawuje nie spotka się z samym sobą, nie pozna siebie, nie nauczy się panować nad sobą. Jezus także uczył się tego. Był człowiekiem. Wzrastał w mądrości i łasce u ludzi i u Boga. Był na drodze nieustannego wewnętrznego rozwoju. Przecież nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Mamy Go naśladować.
W sakramencie Chrztu Świętego otrzymujemy namaszczenie. Jest ono znakiem godności kapłańskiej. Jest powołaniem do bycia kapłanem w sensie powszechnym czyli zaproszeniem do składania ofiary z siebie, ze swego życia, bycia darem dla innych. Jedyną drogą jest stanie się panem samego siebie. Jezus uczył się tego od Ojca. Długie godziny spędzał w samotności i na modlitwie. Nie chciał niczego robić samemu, na swoją rękę. Zawsze w jedności z Ojcem, w ogromnej zażyłości i bliskości z Nim. Jego wola zawsze poddana woli Ojca, choć nie bał się pytać, prosić by Ojciec pozwolił Mu działać inaczej.
Każdy z nas poprzez sakrament Chrztu Świętego jest zaproszony do sprawowania władzy – władzy miłości. Każdy z nas ma stać się najpierw dla siebie samego autorytetem, ma odkryć w sobie mistrza. Mamy odkryć w sobie ogromne pokłady mądrości i miłości, które Stwórca w nas złożył. Takimi nas stworzył: z ogromnym potencjałem, który mamy odkryć i nauczyć się wykorzystywać za życia. Ale nie wystarcza sprawowanie władzy, tylko na podstawie otrzymanego autorytetu zewnętrznego. Nie wystarcza, gdy rodzic mówi dziecku, co ma robić, jak się ma zachowywać odwołując się do stwierdzenia: „Bo ja tak mówię. Bo jestem twoim ojcem, twoją matką”. Nie wystarcza, gdy kapłan sprawuje swoje kapłaństwo odwołując się jedynie do swego urzędu, stanowiska. Pozostanie jedynie kolejnym urzędnikiem w instytucji Kościoła.
Każdy z nas jest zaproszony do wejścia w siebie, wypłynięcia na głębie, spotkania się z Bogiem w głębi swego serca i sprawowania władzy najpierw nad sobą. Św. Ignacy Loyola układa Ćwiczenia Duchowe i nimi żyje, aby odnieść zwycięstwo nad samym sobą, aby uporządkować swoje nieuporządkowane pragnienia, aby stać się autorytetem dla siebie samego, aby żyć w zgodzie ze sobą. Tylko wtedy, gdy tak się stanie mogę korzystać z władzy nie raniąc innych, nie wykorzystując jej jako rekompensaty z powodu odczuwanej frustracji i niezadowolenia z siebie.
Stanie się panem samego siebie oznacza nie mniej i nie więcej jak całkowite poddanie się Bogu. Poddanie się Temu, który pragnie naszej dojrzałości, rozwoju, wzrostu i który wie, że może się on dokonać jedynie przez walkę, wewnętrzne pokonywanie siebie i przekraczanie siebie.
Panie, naucz mnie mądrości w panowaniu nad sobą samym. Daj mi tę nieodzowną władzę nad sobą potrzebną do stania się sobą. Daj mi odnosić sukcesy w kierowaniu sobą. A gdy będę upadał pod krzyżem swych słabości i błędów podźwignij mnie i pomóż mi wstawać i iść dalej. Wiem, że mnie nie opuścisz i nie zostawisz. Wiem, że jesteś przy mnie i wierzysz we mnie jak nikt inny na świecie.