Niewątpliwie, gdy patrzysz na świat widzisz ile w nim zła. Gdy patrzysz na ludzi nie możesz nie zauważyć ile w nich samolubstwa. Gdy w chwilach odwagi i szczerości patrzysz na siebie i przyznajesz się do własnych grzechów czujesz zniechęcenie. Po co to wszystko? Tyle się staram, a i tak nic nie wychodzi?! Najłatwiej byłoby się poddać.
To może być naprawdę Wielki Tydzień w Twoim życiu. Nie mierzony ilością godzin spędzonych w kościele czy żarliwością składanych sobie obietnic poprawy lub bólemu z powodu długiego klęczenia. To może być Wielki Tydzień małych wielkich konkretów. Tego, że szczerze się wyspowiadasz. Że wbrew wszystkiemu spróbujesz jeszcze raz od nowa. Gdy dasz szansę sobie i drugiemu człowiekowi. Gdy nie poddasz się swojemu lenistwu i zniechęceniu. Gdy powiesz z serca: "Dziękuję. Przepraszam". Gdy pierwszy wyciągniesz rękę w geście przebaczenia lub pojednania.
To naprawdę może być Wielki Tydzień, ale by tak się stało potrzeba Twojej decyzji i konkretnego działania. Wiedzy tylko tyle, że Bóg już Ci udzielił wystarczającej łaski, aby tak się stało.