- Odsłony: 4122
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże - zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże - zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami.
Odpowiadamy: tak nam dopomóż Panie Boże w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci
Abyśmy przez miłość potrafili być dla siebie darem, tak nam dopomóż...
Abyśmy zachowali lojalność wobec współmałżonka we wszystkich sprawach,
Aby miłość nasza wciąż dojrzewała, a my byśmy czuli się za nią odpowiedzialni,
Czytaj więcej: Litania małżeńska
- Odsłony: 3978
Pewien mnich przebywał na pustyni Sketis już sporo lat – od czasu, gdy uciekł z grzesznego miasta, by stracić z oczu i uszu jego uroki i pokusy. Jednak te szybko go dopadły atakując z wnętrza serca i wyobraźni. Miał on wobec nich jedną broń: post i modlitwę. Zaprawiał się więc w tej walce jak stary wojak w wojaczce. Czasem czuł, że walczy z piekłem. Ale że był bezlitosny wobec siebie i wzywał często na pomoc swego Anioła – obaj dawali radę demonom, które z wolna ustępowały. Po tym czasie walki, nadeszła też i pora spokoju. Mnich nauczył się medytować i lewitować, a bywało, że miał poczucie coraz większej bliskości nieba. Wyposzczony, wychudzony, lekki – zdawał się unosić coraz wyżej, zdziwiony tylko, że jego Anioł jakby pozostawał w dole. – Czyżbym był już lżejszy i świętszy od Anioła? – pytał czasem siebie, ale odpędzał tę myśl jak pokusę. Jednak ona powracała, zwłaszcza, gdy zapominał o tym, kim kiedyś był, jak i o pokarmie, śnie i ziemi. Myślał, że żył tu najdłużej, że pościł najbardziej, a modlił się najżarliwiej – nie może być więc na tej pustyni i w tym kraju mnicha tak bliskiego nieba jak on. Dziwił się tylko, że wtedy Anioł znikał, jakby nie chciał być świadkiem tych myśli... Może był zazdrosny? – dumał mnich i coraz niecierpliwiej oczekiwał, że zostanie porwany do nieba przynajmniej tak, jak prorok Eliasz, ale jakoś to nie następowało.
- Odsłony: 8297
Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej,
z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Wj 20, 2
Bóg a bożki
Usłyszałem ostatnio pewne świadectwo na zakończenie rekolekcji ignacjańskich. Młoda kobieta dzieliła się swoim doświadczeniem trudności i pokusy przeżywanych w czasie Ćwiczeń duchowych. Mówiła o niemożności udania się do swojego bożka właśnie z powodu przebywania na rekolekcjach i w konsekwencji wejścia w rytm modlitwy oraz styl funkcjonowania w bliskości z Bogiem.
Najbardziej poruszające były dla mnie słowa mówiące o „udaniu się do bożka”. Możemy wierzyć w Boga i praktykować swoją wiarę latami. Możemy przez cały ten czas uważać, że tak naprawdę nie mamy żadnych bożków. Możemy wierzyć, że do nikogo nie chodzimy poza samym Bogiem. A jednak właśnie często jest na odwrót. Każdy z nas doświadcza chwil samotności, rozczarowań czy niepowodzeń. Chwil cierpień fizycznych, psychicznych lub duchowych. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, do kogo w takich chwilach się udajesz? Do kogo idziesz? A może nie miałeś odwagi przyznać się, że idziesz do swoich bożków? Może ich nawet nie zauważałeś? Sposobem na zamydlanie sobie oczu jest mówienie o szukaniu pocieszenia, odpoczynku, relaksu, lepszego samopoczucia czy modnego obecnie życiowego spełnienia się. Nie ma nic złego w czuciu się dobrze czy zadowoleniu z życia. Problem pojawia się wtedy, gdy szukamy takich stanów za wszelką cenę, gdy udajemy się do naszych bożków, aby nam to zapewniły. Przyjrzyjmy się różnicy pomiędzy tym, co dzieje się, gdy uciekamy się do bożków i gdy udajemy się do prawdziwego Boga.
- Odsłony: 4229
Pewien niemiecki ksiądz na skraju depresji poprosił kiedyś o spotkanie Carla Junga, wielkiego psychoanalityka, szukając dla siebie pomocy. Stwierdził, że już nie wytrzymuje presji dni wypełnionych 14 godzinami pracy. Jung udzielił mu takiej rady: „Jeśli chce ksiądz z tego wyjść, musi ksiądz wprowadzić zmiany do swojego stylu życia. Dzień pracy księdza ma trwać osiem godzin, a wieczorem trzeba odpoczywać. Potem niech ksiądz pozostaje sam ze sobą aż do pójścia spać”.
- Odsłony: 6454
Adwent rozumiany jest tradycyjnie jako oczekiwanie człowieka na Boga. A może warto poszerzyć tę perspektywę i spojrzeć inaczej: zobaczyć, że dla Boga Adwent także jest czasem oczekiwania. Czeka na Ciebie. Brrrr... aż ciarki przechodzą, gdy zastanawiam się nad tym, na co Bóg czeka w moim przypadku. Na co czeka wobec mnie? Wobec mojego życia: stylu funkcjonowania, odnoszenia się do ludzi, do Niego i do mnie samego? Trzeba odwagi, aby zadać sobie to pytanie i pozwolić, aby podrążyło serce. I nie spieszyć się z odpowiedzią, szczególnie, gdy ma się skłonność do udzielania szybkich odpowiedzi samemu sobie.
- Odsłony: 5290
Bóg postanowił ukazać się w widzialnej postaci królowi i wieśniakowi, wysłał więc anioła, by im oznajmił o tym błogosławionym wydarzeniu. „O królu – obwieścił anioł – Bóg zechciał ukazać się tobie, w jakiejkolwiek postaci sobie zażyczysz. Jak ma ci się objawić?" Z wysokości swego tronu, otoczony zalęknionymi poddanymi, władca oznajmił po królewsku: „Jak inaczej mógłbym zechcieć widzieć Boga, jak nie w majestacie władzy? Pokaż nam Boga w pełni Jego chwały i potęgi". Bóg spełnił jego życzenie i pojawił się jako piorun, który w mgnieniu oka starł króla i jego dwór na proch. Nic po nich nie zostało.
Czytaj więcej: W widzialnej postaci
Najczęściej czytane
Cytat
To, co możesz uczynić jest tylko maleńką kroplą w ogromie oceanu, ale jest właśnie tym, co nadaje sens twojemu życiu.
Albert Schweitzer
Artykuł na email
Chcesz otrzymywać powiadomienie o każdym nowym artykule? Wystarczy, że założysz konto!
Możesz w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji pisząc na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. Administratorem twoich danych jest o. Dariusz Michalski SJ. Więcej informacji dotyczących sposobu i zakresu przetwarzania twoich danych możesz uzyskać tutaj
Prenumerata RSS

Gościmy
Odwiedza nas 111 gości oraz 0 użytkowników.