Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: "Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony" (Mt 23, 1-12).
* * *
Jezus czyni wyrzuty przywódcom religijnym. I można by ulec złudzeniu, że wszystko byłoby dobrze, gdyby oni się zmienili. Dzisiejsza Ewangelia w takim samym stopniu jest skierowana do nas kapłanów i osób w szczególny sposób odpowiedzialnych za wspólnotę Kościoła, jak i do każdego innego człowieka. Zobacz, prawdopodobnie w swoim sercu nosisz głęboką tęsknotę za wspólnotą Kościoła, w której wszyscy jesteśmy braćmi. Za wspólnotą, w której troszczymy się o siebie. W której nie nakładamy na innych ciężarów ciężkich i nie do uniesienia. Za wspólnotą, w której nie wywyższamy się, nie krytykujemy i nie oceniamy innych, bo przecież nie wiemy dlaczego tak postępują. Taka wspólnota nie zaczyna się tam, gdzie jakąś część grupy uznajemy za złą, a zarazem samym siebie za dobrych. Taka wspólnota zaczyna się tam, gdzie Twoje pragnienia przekładają się na konkretne życiowe postawy wypływające z Twojego serca i mające wpływ na Twoje najbliższe środowisko. Taka wspólnota zaczyna się tam, gdzie zaczynasz od siebie nie czekając na to, że ktoś inny poprawi się jako pierwszy. Taka wspólnota zaczyna się tam, gdzie Ty jako pierwszy będziesz gotów być sługą innych. Trzeba nam sobie w tym pomagać, a najlepszą pomocą jest nasz wzajemny przykład i czerpanie sił z Tego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć nam wszystkim. Służyć Tobie.