Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jest w nas wiele lęku z powodu grzechów, które popełniamy. Pierwszy lęk wynika z tego, że uznajemy siebie za złych dlatego, że jest w nas grzeszność, że grzeszymy. Potępiamy i przekreślamy siebie z powodu własnej niedoskonałości. To taki ludzki sposób „poradzenia” sobie ze złem, które w nas jest. Jednak przysparza nam on kolejnych zranień. Już nie tych wywołanych przekroczeniem przykazań. Gdy zgrzeszymy pojawia się jeszcze większa pokusa: pokusa odrzucenia samych siebie. Odsuwamy się od siebie, gardzimy sobą. Ranimy siebie bo w chwili, gdy najbardziej potrzebujemy miłości – wtedy najbardziej jej sobie odmawiamy. Dziś Św. Jan kieruje do nas słowa listu i poucza o Bogu: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Co to znaczy? Oznacza to, że miłość, którą Bóg ma ku nam jest tak wielka, że giną w niej wszelkie grzechy, które wyrzuca nam sumienie. I nie tylko one same. Ginie w niej również wszelka złość na siebie samych, wszelka wrogość do siebie, która rodzi się w nas, gdy uświadamiamy sobie własną niedoskonałość, wszelkie zarzuty, które do tej pory formułowaliśmy pod własnym adresem. Cały ludzki mrok oddany Bogu ginie w światłości Bożej miłości.
Warto też uświadomić sobie, że nikt z nas nie rodzi się z negatywnym nastawieniem do siebie samego, siebie samej. Uczymy się tego od różnych ważnych dla nas osób. Uczymy się źle odnosić do siebie: surowo oceniać, potępiać, odrzucać, pogardzać, upokarzać czy szydzić z siebie... - lista negatywnych postaw wobec siebie jest bardzo długa. Ale Bóg jest światłością – to znaczy, że w Bogu nie znajdziemy żadnej z tych postaw wobec nas samych. Bóg jest miłością, a miłość nie potrafi odrzucać, potępiać, upokarzać, pogardzać, wyśmiewać. Miłość po prostu tego nie umie! I to jest dobra nowina!
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.
Prostota życia wyraża się w tym, że umiemy uznać swoje upadki i grzechy. Nie musimy ich ukrywać przed Bogiem, przed sobą. Wspólnota Kościoła jest nie dla grzecznych, ale dla grzesznych. I to Bóg jest rozwiązaniem paradoksu i rozdarcia, które w sobie nosimy: rozdarcia pomiędzy złem a dobrem, które jest w nas i będzie do końca życia. Św. Jan zaprasza nas do prostoty życia: jeśli zgrzeszysz i sumienie Ci to wyrzuca, to przeproś Boga: powiedz Tato, przepraszam, wstań, otrzep się i ruszaj dalej. Nie tkwij ze spuszczoną głową w użalaniu się nad sobą, wyrzucaniu sobie jaki to jesteś do niczego i jak wszystko umiesz zepsuć. To nie jest dobra nowina! Dobra nowina podnosi i daje radość, przyjmuje przebaczenie i przebacza innym. Pozwala zawsze zacząć od nowa. Aby móc to uczynić trzeba powierzyć się Bogu, który jest światłością bez cienia ciemności. Także w sakramencie pojednania.
Św. Katarzyna ze Sieny – dzisiejsza patronka - usłyszał na modlitwie słowa od Jezusa: Ty zajmij się mną, a ja zajmę się Tobą. Odnów się dziś w swoim myśleniu. Przestań zajmować się sobą. Zajmij się Jezusem, a On z całą delikatnością i miłosierdziem zajmie się Tobą.