Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: "Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu". A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę (Mk 8, 11-13).
* * *
Wydaje się, że kluczem do zrozumienia problemu Faryzueszy polegającego na ich zamknięciu się na Jezusa są słowa dzisiejszego pierwszego czytania: "Niech się zaś ubogi brat chlubi z wyniesienia swego (...) Tak też bogaty przeminie w swoich poczynaniach". Faryzeusze odrzucili Jezusa, bo nie było w nich miejsca na kogoś innego. Byli owymi bogaczami - uważali, że ich wiedza o świecie, o Bogu czy o samych sobie jest wiedzą absolutną. Nie było w nich przestrzeni, wolnego miejsca, do którego mógłby przyjść Jezus. Nowonarodzony Mesjasz ukazuje się najpierw... pasterzom. Ludziom prostym. Z niewielką ilością wiedzy teologicznej, a może nawet żadną. A jednak prostota i ubóstwo tych ludzi stały się ich wielkimi atrybutami. To, że nie uważali siebie za wszechwiedzących pozwoliło im przyjąć Jezusa i uznać go w prostocie i ubóstwie swej wiary za Mesjasza.
Panie Jezus, broń mnie przed pychą i bogactwem - bym nie chciał wiedzieć wszystkiego, bym nie chciał znać się na wszystkim, bym chciał poznać jedynie Ciebie samego i bym mając w sobie wolną przestrzeń mógł Cię przyjąć, gdy Ty zechcesz mi się objawić.