Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył (J 1,1-18).
* * *
którzy Je przyjęli... Jestem tu na Eucharystii. Przyszedłem do kogo? Po co? W jakim celu? Czy przyszedłem, żeby przyjąć, otrzymać Boga? Żeby się na Niego otworzyć? Czy
przyszedłem z przyzwyczajenia, bo zawsze przychodzę? Z poczucia winy? Z lęku, że mogę nie zostać zbawiony? Przyszedłem bo szukam wiary, nadziei, miłości? Jak przyjmuję Boga w niedzielę na Mszy i jak przyjmuję ludzi: bliskich, znajomych, widzianych przelotnie. I jak przyjmuję siebie? Karcę siebie, strofuję, folguję sobie? Jakie jest moje serce w przyjmowaniu? Można otrzymać prezent. Wziąć go do rąk, nawet otworzyć, ale nie przyjąć.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc... Bóg chce Cię napelniać swoją mocą. To nie jest magiczna siła. Moc to praca w czasie – taka jest definicja mocy. On chce w Tobie pracować. Myślimy sobie, że rodzice mają prawo wychowywać swoje dzieci jak chcą. To nie prawda. Rodzice mają prawo i obowiązek wychowywać swoje dzieci tak, by zaopatrzyć je w potrzebne narzędzia na przyszłość, do dobrego życia. Może jesteś kimś, kto został wychowany tylko według zasady: "tak, jak chcemy" i teraz boisz się, że to samo powtórzy się w relacji z Bogiem, że nie da Ci potrzebnych narzędzi do dobrego życia, albo po prostu, że nie wejdzie w rolę dobrego Wujka, który będzie spelniał Twoje zachcianki. Stąd lęk przed Nim i dystans. A Bóg codziennie udziela Ci swej mocy: łaski by przebaczać, by zaczynać od nowa, by widzieć dalej niż tylko to, co zewnętrzne, by nie oceniać innych, by doceniać to, co masz, to kim jesteś.
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi... By być dzieckiem Boga potrzebujesz... Bożej mocy. Sam z siebie tego nie osiągniesz. To można tylko otrzymać. Tak, jak otrzymuje milość marnotrawny syn w ramionach ojca. Otrzymuje to, co próbował wcześniej kupić, aż wydał wszystko. To, na co próbuje zapracować starszy syn przebywając nieustannie na polu. A Ty co robisz by zdobyć miłość? Kupujesz, zapracowujesz, zasługujesz, starasz się, chodzisz do kościoła by Bóg Ci błogosławił? Jakie są Twoje sposoby na miłość? A może już wiesz, że nie ma żadnego sposobu na miłość. Że jest Bóg Miłości który może być przez Ciebie po prostu przyjęty lub odrzucony.
Czy w te dni znalazłeś czas na modlitwę, refleksję, rachunek sumienia nad swoim życiem? Nad tym jak odnosisz się do ludzi, do Boga, do siebie? Jak ich traktujesz? Czy umiesz mimo różnicy zdań uszanować drugiego człowieka? Co z szacunku do drugiego człowieka uczyniłeś dla niego, chociaż to było dla Ciebie trudne? Umiesz to sobie tak to właśnie znaczy przyjmować. Nie mówię, że to łatwe, Mówię, że to życiodajne, że bez tego nie ma prawdziwego życia.