Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: ”Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”. Lecz On odwróciwszy się, zabronił im. I udali się do innego miasteczka. A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: ”Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus mu odpowiedział: ”Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Do innego rzekł: ”Pójdź za Mną”. Ten zaś odpowiedział: ”Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Odparł mu: ”Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże”. Jeszcze inny rzekł: ”Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”. Jezus mu odpowiedział: ”Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9, 51-62).
* * *
Droga życia Jezusa.
To droga do Jerozolimy. To postawa człowieka, Syna Bożego zjednoczonego z Ojcem, by pełnić i wypełnić do końca Jego wolę. Nawet kosztem cierpienia i swego życia. Do tego w Chrystusie jesteśmy wszyscy powołani. To jest cel naszego życia: aby Boga swego Pana chwalić, czcić i Jemu służyć. Do tej misji życiowej wskazanej przez św. Ignacego możemy dziś dopowiedzieć: chwalić, czcić i służyć Bogu tak, jak czynił to sam Jezus.
Jezus „postanowił”, dosłownie: postanowił nieodwołalnie wypełnić plan Ojca polegający na złożeniu siebie w ofierze, z miłości do Ojca i do człowieka. To ma moc zbawczą, gładzącą grzech człowieka, zwyciężającą nienawiść, zło, cierpienie.
Moja droga życia.
Dzisiejsza Ewangelia, która ukazuje nam apostołów gotowych spuścić ogień na niegościnnych Samarytan stawia nam pytanie jaką drogą my podążamy przez życie? Czy jest droga ulegania gniewowi, złości, ustanawiania sprawiedliwości za pomocą siły? Wystarczy zadać sobie pytanie: Jak postępuję wobec ludzi, których postępowanie mi się nie podoba, z którymi nie zgadzam się ideowo. Wysyłam ich na księżyc? Odwracam się od nich? Karzę ich swoim złym humorem? A może w skrajnych przypadkach jestem gotów zabić, bo przecież dyktatorów, którzy rozpętując wojny i ich współpracowników należy unicestwić!
Jaka jest moja droga życia, tego, który deklaruje swoją obecnością dziś tu w świątyni na Eucharystii, że jest posłańcem Jezusa?
Droga życia prawdziwych świadków Jezusa.
20 czerwca 2022 Ojcowie Javier Campos SJ i Joaquín Mora SJ zginęli zastrzeleni, próbując obronić mężczyznę, który wbiegł do kościoła w poszukiwaniu schronienia. Uciekał przed uzbrojonym napastnikiem. Zabójcy zabrali ze sobą ciała zamordowanych. Jezuici meksykańscy w wydanym dzisiaj oświadczeniu podkreślają, że nie będą milczeć i przypominają, że „wydarzenie to nie jest odosobnione. Sierra Tarahumara, podobnie jak wiele innych regionów Meksyku, boryka się z niepohamowanymi sytuacjami przemocy i obojętności. Każdego dnia mężczyźni i kobiety są arbitralnie pozbawiani życia, tak jak dzisiaj stracili je nasi współbracia” (https://jezuici.pl/2022/06/dwoch-jezuitow-zginelo-stajac-w-obronie-zaatakowanego-mezczyzny/).
Jezus nie niesie ognia palącego nieprzyjaciół, ale przebaczającą miłość. Miłość gotową oddać swoje życie, ofiarować swój święty spokój, postąpić tak, by obronić drugiego człowieka nawet kosztem swego życia. To jest prawdziwe chrześcijaństwo. Każdy z nas jest do niego powołany. To znaczy być solą ziemi i światłem świata.
--
Na zdjęciu zabici ojcowie: Javier Campos SJ i Joaquín Mora SJ.