Jezus powiedział do swoich uczniów: Teraz idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: Dokąd idziesz? Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony (J 16,5-11).
* * *
Jezus bardzo wyraźnie wskazuje na przyczynę grzechu. Jest nim niewiara. Brak wiary w Niego, w nasz związek z Jezusem. Jeśli przyjrzymy się sobie, to szybko odkryjemy, że za każdym grzechem kryje się właśnie niewiara w to, że Jezus jest przy nas, że o nas pamięta, że ma dla nas rozwiązanie w sytuacji "bez wyjścia", która właśnie nas dotknęła. Gdy tylko złemu duchowi uda się nas przekonać, że Jezus o nas zapomniał, zostawił nas - zaraz potem otwiera się dla nas pole, aby... kombinować. Aby zaczynać układać i meblować swoje życie po swojemu. A często to "po swojemu" oznacza: tak, jakby Boga nie było albo jakby był bardzo daleko.
Ale w dzisiejszej Ewangelii jest też ogromnie pozytywne przesłanie. Chodzi o przeciwieństwo niewiary czyli wiarę. Jeśli wybieram wiarę w Jezusa Chrystusa to znaczy, że tym samym wybieram wiarę w to... co On stworzył. A ukoronowaniem stworzenia jest właśnie człowiek: ty i ja! Każdy z nas. Wszelki grzech podcina wiarę w Boga. Tym samym przekreśla to, co Bóg stworzył: przekreśla człowieka. Jeśli grzeszę, to uderzam w siebie. I na odwrót. Jeśli walczę o wiarę w Boga, to tym samym staję po swojej stronie w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ktoś kiedyś ujął to trafnie: "nie można wierzyć w Boga nie wierząc w siebie". I to jest dokładnie to! Wiara w Boga łączy się z wiarą w sens bycia człowiekiem i w ogrom możliwości, które Bóg w nas złożył, a które osiągają pełnię i przynoszą Bogu chwałę, gdy są realizowane zgodnie z Bożym zamysłem.
A więc najlepsze, co mogę uczynić dla siebie to odwrócić się od grzechu i wybrać Boga miłości! Bo wtedy wyznaję wiarę w to, że jestem zdolny, aby być kochanym i kochać innych ludzi.