burza

Gdy wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie. Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: Panie, ratuj, giniemy! A On im rzekł: Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary? Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza. A ludzie pytali zdumieni: Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne? (Mt 8,23-27)

* * *

Jak to możliwe, że w czasie gwałtownej burzy z falami, które zalewają łódź, Jezus może spokojnie spać? Nawet On nie byłby zdolny do spokojnego snu, gdyby tak rzeczywiście było. Trudno sobie Go wyobrazić przewalającego się po dnie łodzi od burty do burty i śpiącego. A może opis burzy jest tym, co widzą uczniowie przepełnieni lękiem. Mówi się przecież, że strach ma wielkie oczy. Lęk wyolbrzymia to, co widzimy. Rzeczywistość wokół nas staje się jakby nie do zniesienia.

Tak właśnie jest w czasie strapienia. Owszem przychodzą burze, ale skoro zdaje nam się, że Boga przy nas nie ma (a jeśli jest to śpi i się nami nie interesuje), to z naszej ludzkiej perspektywy wszystko urasta do rangi czegoś, co wydaje się, że zaraz nas zatopi i pozbawi życia.
Sami często dziwimy się potem: Jak mogłem się tego bać, przecież to nic takiego!

Św. Ignacy tak określa strapienie: „ciemność w duszy, zakłócenie w niej, poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich, niepokój z powodu różnych miotań się i pokus, skłaniający do nieufności, bez nadziei, bez miłości. Dusza stwierdza wtedy, że jest całkiem leniwa, letnia, smutna i jakby odłączona od swego Stwórcy i Pana” (CD 317). Warto podkreślić klimat strapienia: „jakby odłączona od swego Stwórcy i Pana”, a przecież nie odłączona! Tak tylko nam się wydaje.

Z drugiej strony boimy się rzeczywistości, z którą przychodzi nam się zmagać. Czasem wpadamy w wewnętrzne roztrzęsienie lub wręcz panikę bo wciąż to samo: bo kolejny dzień, w którym nam coś nie idzie, bo znowu, ktoś odniósł się do nas nieżyczliwie, bo nadal brak perspektyw na lepsze jutro itd. I znów patrzymy na to, z czym się zmagamy wyłącznie z ludzkiego punktu widzenia. Nie dostrzegamy, że Jezus jest przy nas. Płynie z nami w łodzi.

Chyba każdy z nas może odnaleźć się w wołaniu uczniów: Panie, ratuj, giniemy! Wyraża ono zarówno wiarę: Panie, ratuj. Jak i niewiarę: giniemy. Nasze życie, to nieustanne zmaganie się wiary z niewiarą. A my - niecierpliwi - chcielibyśmy zostać uwolnieni od duchowej walki, która przecież ma nas czegoś nauczyć. Przede wszystkim tego, byśmy wciąż od nowa zwracali się do Jezusa. Byśmy uczyli się ufać, że nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że śpi i nie interesuje nami, że jednak jest przy nas i nic złego nam się nie może stać.
Panie wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!

 

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem