Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz (Łk 11,29-32).
* * *
Dzisiaj naszą patronką jest św. Teresa z Avila, karmelitanka. Niewątpliwie osoba obdarowana przez Boga szczególnymi łaskami. Łaskami mistycznymi. Czytając jej życiorys znajdujemy tam ciekawe spostrzeżenie: na Wielkanoc 1557 roku doznała wizji zaślubin mistycznych. W trzy lata później złożyła ślub czynienia tego, co doskonalsze oraz postanowiła wiernie przestrzegać reguły zakonnej.
Nasuwa mi się pewne porównanie odnośnie Ćwiczeń duchowych oraz codzienności. Są tacy, którzy przyjeżdżają tu, aby doznać szczególnych łask i tak często się dzieje. Bóg udziel nam ich nawet wtedy, gdy nasze intencje nie są zbyt czyste. Czasem może być tak, że jadąc na rekolekcje ignacjańskie myślimy głównie o tym, co może wydarzyć się tu w czasie tego tygodnia. Rzadziej myślimy o tym, żebyśmy podjęli ich łaskę w codzienności. Często kończą się w dniu wyjazdu. Rzadko znajdują przełożenie na regularną, pogłębioną osobistą modlitwę. To czy przekładają się na zmianę postaw w naszej codzienności, każdy z nas musi ocenić sam.
To, co porusza mnie w postawie św. Teresy to fakt, że jej osobiste i bardzo intymne spotkanie z Bogiem, który udzielił jej bezpośredniego oglądania siebie zostało przez nią przełożone na wierne przestrzeganie reguły zakonnej. Znalazło po prostu odbicie w jej codziennym funkcjonowaniu. Przecież mogła sobie powiedzieć: ja wiem lepiej, ja widziałam Boga, rozmawiałam z Nim osobiście i teraz nie jest mi potrzebna żadna reguła zakonna. Mogę żyć tak, jak ja to sama uznam za dobre. Nie! Tak się nie stało. Spotkanie z Bogiem doprowadziło Teresę po prostu do pełniejszego zaangażowania się w życie, w to, co robiła wcześniej, ale być może z przymusu, przyzwyczajenia czy po prostu z niezbyt czystej intencji.
W czasie wakacji miałem okazję odwiedzić Gietrzwałd i przez „przypadek" stało się to w 135 rocznicę objawień Maryjnych. Matka Boża ukazał się dwóm dziewczynkom. Jedną z nich była Barbara Samulowska, która miała wtedy 12 lat. W wieku 18 lat podjęła decyzję o rozpoczęciu życia zakonnego. W 1895 r. wyjechała do Gwatemali, gdzie w nowicjacie swego zgromadzenia została wychowawczynią. Podjęła następnie pracę jako przełożona sióstr w szpitalu poświęcając się pracy z chorymi. Ostatnie lata jej życia związane były z osobistym cierpieniem spowodowanym rakiem twarzy. Zmarła w grudnia 1950 r. w wieku 85 lat, przepracowując ponad pół wieku w Ameryce Łacińskiej. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny. Kiedy przewodnik – młody kleryk opowiadał nam o niej, ktoś z pielgrzymów zapytał czy często opowiadała o rozmowach z Maryją. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że wspomniała o tym tylko... jeden raz. Nic nie mówiła. A w zasadzie należałoby stwierdzić: mówiła cały czas. Mówiła swoją postawą: pracą dla bliźnich, usługiwaniem chorym, cierpliwym znoszeniem choroby i trudnych warunków na misjach. Mówiła cały czas. Nie mówiła jednak tak, jakby oczekiwał tego świat, tylko mówiła tak, jak chciał tego Bóg. To wielka różnica.
Dzisiejsza Ewangelia nawiązuje do proroka Jonasza, który głosił nawrócenie mieszkańcom Niniwy. W porównaniu z Jezusem nie był kimś nadzwyczajnym. Był zwykłym wierzącym mężczyzną, który bardziej zaufał Bogu niż własnym odczuciom. Pamiętamy, że nawet buntował się przeciwko głoszeniu nawrócenia mieszkańcom Niniwy, ale ostatecznie zaufał Bogu. I
Okazało się, że jego działanie i postawa okazały się wystarczające do nawrócenia Niniwitów. Odstąpili od swego grzesznego życia. Podobnie królowa Saba, która przybyła do Salomona. W zbudowanej przez niego świątyni oraz w udzielonej mu łasce mądrości ujrzała odbicie samego Boga.
Kto chce szuka sposobu, aby się nawrócić. Kto nie chce szuka powodu, aby żyć tak, jak żył do tej pory. Gdy Bóg udziela nam łaski nawrócenia, przemiany życia, to wielką pokusą staje się skupić na samej łasce, a nie na tym, do czego ona ma nas poprowadzić: do przemiany życia, do nawrócenia, do postawienia Boga na pierwszym miejscu. Aby to pierwsze miejsce Bogu zagwarantować trzeba zrezygnować ze skupiania się na nadzwyczajnych łaskach, trzeba zamilknąć. A kiedy paradoksalnie milkniemy i idziemy za udzieloną nam łaską, wtedy Bóg może w końcu swobodnie przemawiać przez nas. Potrzeba tylko pokory.