Mówił im dalej: Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. I mówił im: Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma (Mk 4,21-25).
* * *
Matka Teresa z Kalkuty mawiała: "Lepiej jest zapalić świecę niż przeklinać ciemności". Sam, gdy wielokrotnie staję przed jakimś wyzwaniem, którego ogrom mnie przerasta doświadczam pokusy: "Po co cokolwiek robić, skoro to i tak nie rozwiąże problemu?" Często jesteśmy kuszeni do działania tylko wtedy, gdy z góry jesteśmy przekonani, że przyniesie ono rozwiązanie problemu lub zaradzi jakimś niedostatkom. Jednak najtrudniej jest podjąć działanie wtedy, gdy wiemy, że nie może ono zaradzić brakom, które napotykamy. Ale czyż właśnie takie działanie - wbrew wszystkiemu, wbrew zdrowemu rozsądkowi - nie jest właśnie drogą świętości? Drogą, na której uczymy się nie zniechęcać swoją małością. Uczymy się ufać, że Bóg jest mocen to niewielkie ziarno naszego trudu przekształcić w coś wielkiego. Miłość rzeczy małe zamienia w wielkie. Może właśnie dlatego lepiej jest zrobić coś, niż nie czynić nic.