Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: "Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?" Rzekła Mu: "Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy". On rzekł do nich: "Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu" (Mt 20, 17-28).
* * *
Dzisiejszy dialog matki uczniów, uczniów i Jezusa odsłania nasze człowieczeństwo. Twoje i moje. Człowieczeństwo, w którym okazuje się, że istnieje lista. Lista, na której znajdują się różne nasze oczekiwania, pragnienia, popędy itd. Fakt, że idziemy za Jezusem, że uczestniczymy w różnych praktykach religijnych może nas zmylić i przekonać, że zależy nam tylko na samym Bogu. W codzienności okazuje się, że nie. Każdy z nas ma ogromny obszar nieświadomości, która daje o sobie znać właśnie w różnych odruchach, które nas dziwią: "Ja mogłem się tak zachować? To niemożliwe!". Są myśli, pragnienia, pożądania, które do nas przychodzą. Niektórym stawiamy granice, a niektóre znajdują u nas przyzwolenie, choć w żaden sposób są nie do pogodzenia z wyznawanymi przez nas wartościami. Dziś jest świetna okazja ku temu, żeby zobaczyć, co masz na swojej liście. Może jest to pragnienie świętego spokoju, szacunku u innych, przyjemności... Zobacz, że Jezus także ma swoją listę. I mówi o niej otwarcie swoim uczniom: bycie wydanym, skazanym na śmierć, wyszydzonym, ubiczowanym i zabitym na krzyżu. Na końcu tej listy jest... Zmartwychwstanie! A co jest na końcu Twojej listy? Może warto ją przeczytać sobie i Bogu. Przecież On i tak ją dobrze zna. Bo zna Ciebie całego. To odczytanie listy może pomóc przede wszystkim Tobie. Być może stanie się początkiem procesu byś stawał się jednym, spójnym człowiekiem, byś porzucał życie w rozkroku, w dwuznaczności.