Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha! Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,14-23).
* * *
"Nie idź za głosem swego serca - kieruj swoim sercem!". Kiedyś te słowa usłyszane w rozmowie bardzo mnie poruszyły. A dziś Jezus mówi o tym, że "z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże..." Jak często słyszymy wokół nas, a szczególnie w mediach: podążaj drogą serca. Ale czy to wystarczy? Nie! Dobro nie rodzi się z podążania za jakimkolwiek impulsem, a każdy z nas jest codziennie bombardowany tysiącem bodźców: wprost lub pośrednio. Dobro wymaga rozwagi, wymaga rozeznania i zastanowienia się, gdyż często zły duch przychodzi pod postacią ducha światłości. Nie wystarczy więc samo: "Podążaj drogą serca". Brzmi pięknie, ale jest jeszcze potrzebny rozum. I Jezus mówi o tym wyraźnie, gdy potwierdza przykazanie miłości: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem" (por. Łk 10, 27). Serce nie wystarczy! Jest ono "zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?" - przypomina prorok Jeremiasz (por. Jr 17, 9). O dwuznaczności serca przypomina Psalm: "Nieprawość mówi do bezbożnika w głębi jego serca" (por. Psalm 36, 2).
Co więc robić? Wyrzec się serca i jego poruszeń? Nie! Rozeznawać je i wybierać te, które prowadzą do zbawienia, a te, które choć pozornie wydają się dobre, ale w perspektywie życia wiecznego oddalają nas od niego - te trzeba odrzucić. Nie ma innej drogi jak nasłuchiwać poruszenia serca, rozeznawać je i iść za tymi, które w sumieniu uznamy za dobre. Pomocą w tym procesie rozeznawania są również przykazania - Dekalog, Przykazania Kościelne, Katechizm, nauczanie Kościoła.
Nie wolno nam automatycznie iść za głosem serca. Trzeba ten głos rozeznać - poddać głos serca głosowi rozumu (Chwalę Pana, który dał mi rozsądek) oraz sumienia, które często, gdy już ochłoną w nas emocje mówią jasno i wyraźnie, że mają inne zdanie niż nasze serce.
Św. Ignacy Loyola nazywał ten proces porządkowaniem nieuporządkowanych poruszeń. To nic innego jak wychowywanie swego serca, jak branie odpowiedzialności za swoje życie, za swoje konkretne czyny. Miłość to nie tylko spontaniczny odruch - miłość to konkretny wybór. Miłość to zamiar, decyzja i czyn zgodne z wolą Bożą. A serce może się przeciw temu często buntować. I ma do tego prawo, ale my mamy prawo i obowiązek je wychowywać i nim kierować.