Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki (Łk 2,16-21).
* * *
Zapewne zastanawiasz się nad tym, co przed tobą. Nad swoimi planami, nad tym, co niespodziewanego może cię spotkać w tym czasie. A dzisiejsza Ewangelia proponuje Boże spojrzenie na ten nadchodzący okres. Możemy odczytać ten tekst jako Boży sposób podejścia do tego, co przed nami.
Pierwszy obraz to obraz pasterzy. Prostych ludzi, którzy znajdują Boga. Bóg lubi prostotę. Lubi objawiać się tym, którzy nie mają jakichś wielkich planów na swoje życie. Lubi przychodzić do ludzi prostego serca, do spracowanych, nie mających oparcia w ludzkich środkach, do tych, którym wystarczy jedno słowo anioła, by poszli w nieznane sobie miejsce – do groty – i przyjęli nieznanych sobie ludzi jako posłanych od Boga, a Jezusa jako samego Boga.
Jest Maryja, która swoją postawą zaprasza nas do kontemplacji. Ona uważnie przygląda się temu, co dzieje się wokół niej, przez nią i w niej samej. To kobieta uważna na Boże znaki. Zarówno te wielkie, jak i te małe. To ktoś, kto całą swoją ufność złożył w Bogu. Myślę nad jej relacją z Józefem. Ile wyrozumiałości musiała mieć dla swego męża! Musieli nawzajem się uczyć siebie w kontekście zadania, które powierzył im Bóg. I Józef, który nie mógł zrealizować swych ziemskich planów miłości, i który uczył się delikatności wobec Maryi i Jezusa. Uczył się służyć Bogu rezygnując ze swoich – dobrych planów, na rzecz tych lepszych.
I jest Jezus. Jego imię znaczy: „Bóg zbawia". To dobra wskazówka na początek tego roku, na nasze ludzkie plany. Czy jest w nich Bóg? Czy moje zamiary, decyzje i czyny, które planuję wpisują się w wolę Bożą? Czy mam zamiar działać z Bogiem? Czy On jest na pierwszym miejscu? Mogę to poznać po tym, czy widzę siebie bardziej w roli tego, który dowodzi i kieruje swoim życiem, czy raczej bardziej w roli tego, który słucha, co Bogu będzie się bardziej podobać, a potem stara się to wytrwale realizować. Nikt z nas nie jest Bogiem. Nikt z nas nie może zbawiać. To należy do samego Jezusa. Ale Jezus potrzebuje każdego z nas do dzieła zbawienia. Potrzebuje przede wszystkim naszych czystych serc. To znaczy serc bez domieszki nieszlachetnych zamiarów, własnych tylko planów.
Przypomina mi się w tym miejscu jedno z powiedzeń św. Ignacego Loyoli, które chciałbym zadedykować tobie i sobie na rozpoczynający się rok:
Jest bardzo mało ludzi, którzy przeczuwają, co Bóg uczyniłby z nich, gdyby zaparli się siebie i całkowicie oddali się Chrystusowi Panu, aby On ukształtował ich dusze w swych dłoniach.
Niech ono się spełnia w nas przez wytrwałość i zawierzenie Bogu, który jest dobry!
--
Obraz: Caravaggio, The Holy Family with the Infant St John the Baptist (fragment)