Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: ”Syn Człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie samym, i zaraz Go uwielbi. Dzieci, jeszcze krótko - jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale - jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię - dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 31-33a. 34-35).
* * *
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali. No cóż łatwo powiedzieć! A jednak Jezus jest konsekwentny w tym, co mówi i czyni. Dał przykazanie nowe i sam poszedł jego drogą. Dlaczego w dzisiejszej Ewangelii wspomina się Judasza? Może teraz będzie łatwiej nam zrozumieć autentyczność i heroizm postawy Jezusa: Mówi o miłości, zachęca do niej choć wie, że jest ktoś, kto bezpośrednio przyczyni się do Jego śmierci. Mając tę wiedzę nie poddaje się lękowi, pesymizmowi. Nie upada na duchu. Przeciwnie powołuje się na miłość w słowach i gestach. Do końca, konsekwentnie po stronie miłości. Gdy Judasz wyjdzie Mu na spotkanie w Ogrodzie Getsemani Jezus zwróci się do niego bez nienawiści: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”.
Jezus tym samym pokazuje, że jest to rzeczywiście nowe przykazanie. Nie takie jak przykazanie miłości w Starym Testamencie: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 43-45).
Niewiele zmieni się w naszym życiu dopóki nie wejdziemy na drogę nowego przykazania miłości na wzór Jezusa. Zamiast poddawać się lękowi w sytuacji zagrożenia lub ulegać złości i nienawiści do tych, którzy występują przeciw nam trzeba postawić granice ludzkiemu, naturalnemu sposobowi reagowania – bez wewnętrznej wolności, postawić granice swoim automatyzmom. Trzeba odwołać się do wewnętrznej wolności, która prowadzi do miłości. A wtedy zamiast reakcji na bodźce, nawet bardzo okrutne pojawi się w nas wewnętrzna, wolna odpowiedź. Zgodna z naszymi wartościami. Zgodna z naszą wiarą. Jezus pokazał, że to przykazanie możemy wypełnić jeśli zaufamy woli Ojca i całkowicie się jej powierzymy.