Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?". Rzekła Mu: "Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Odpowiadając Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?". Odpowiedzieli Mu: "Możemy". On rzekł do nich: "Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mt 20, 20-28).
* * *
Czy też masz takie odczucie: wiele pracujesz, angażujesz się, jesteś dla innych, a w środku odczuwasz niepokój. Czy przyjmą to, co masz do dania? Czy nie zmarnuje się dobro, które chcesz ofiarować? Co z tego pozostanie? Być może wiele służysz i... wiele się martwisz. Tak, jak Marta. Dziś Jezus zaprasza nas, abyśmy stali się niewolnikami: "kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym". Nie chodzi o jakieś upokorzonie, odebranie nam godności. Nie, jest to obraz, który ma nam pomóc porzucić różne pytania i niepokoje, które nas drążą, a które nie są zgodne z duchem służby. Jeśli służysz, to zaufaj Bogu, że nawet jeśli w tym momencie wydaje się, że idzie to na marne, że nie ma perspektyw, że Twoje życie jest zagrożone, bo spadają na Ciebie różne nieoczekiwane przeciwności, to że ma to sens. Niewolnik nie martwi się o wynik swej pracy. Tym zajmuje się Jego Pan.
Matka synów Zebedeusza jest w każdym z nas: tak być przy Jezusie, aby z tego coś mieć, aby mieć jakieś zabezpieczenie, jakąś gwarancję. Nie da się! To tak nie działa. Jeden z naszych nieżyjących już współbraci mawiał: "Każde dobro musi zostać ukarane". Coś w tym jest. Jeśli walczysz o dobro, to czasem spotka Cię jakaś nagroda, jakaś pochwała, ale raczej częściej spotkają Cię przykrości. Natomiast nie zajmuj się tym. Zostaw to Bogu. Niech Ci wystarczy świadomość, że w ten sposób odpowiadasz Bogu miłością na Jego miłość. Kiedy komuś coś dajesz, to już się nie zastanawiasz co on z tym zrobi. Niech Ci wystarczy świadomość, że robisz to, co możesz właśnie dla samego Boga. Św. Ignacy mówi o tym jasno w modlitwie o gorliwą służbę Bogu:
Słowo Odwieczne, Jednorodzony Synu Boży,
proszę Cię, naucz mnie służyć Ci tak,
jak tego Jesteś godzien.
Naucz mnie dawać, a nie liczyć,
walczyć, a na rany nie zważać,
pracować, a nie szukać spoczynku,
ofiarować się, a nie szukać nagrody innej
prócz poczucia, że spełniam
Twoją Najświętszą wolę. Amen.