wolnosc-2

Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie? Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz. A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu (J 1,19-28).

* * *

Dzisiejsza kolekta, czyli modlitwa odmawiana w czasie Mszy św. przed pierwszym czytaniem, podaje nam zwięzłą definicję miłości: „abyśmy pokornie poznawali Twoją prawdę i wprowadzali ją w czyn przez miłość". Miłość to poznawanie prawdy i wprowadzanie jej w czyn przez konkretne postawy. Aby tak mogło się dziać, punktem odniesienia musi w każdej chwili stawać się dla nas Bóg. Każdy z nas doświadcza pokusy, aby siebie samego, siebie samą uczynić punktem odniesienia dla wszystkiego. Jan Chrzciciel także był poddany takiej próbie, gdy był pytany o to, kim jest. Mógł powiedzieć, że jest najważniejszy, że jest tym, na którego czekano. Mógł także z powodu prześladowań zrezygnować z misji głoszenia Chrystusa. Nie uczynił tego. Bo w jego świecie naczelne miejsce zajął właśnie Chrystus. Grzech to nic innego jak uleganie złudzeniu i działanie pod wpływem przekonania, że samemu jest się rzeczywistym punktem odniesienia.

Zdziwiło mnie, jak wiele tekstów w Okresie Bożego Narodzenia mówiło o posłuszeństwie Bogu: posłuszeństwo Maryi, Józefa, pasterzy, Trzech Króli. W końcu posłuszeństwo samego Jezusa, aby przebywać w domu Ojca, a potem posłuszeństwo rodzicom.

Warto również zauważyć, że gdy ulegamy złu i grzeszymy, wtedy pojawia się kolejna pokusa, aby ulec choremu poczuciu winy. Manifestuje się w chęci ukarania siebie za popełnione zło. To pokusa odrzucenia siebie i złego myślenia o sobie. To nic innego jak inna forma stania się dla siebie punktem odniesienia. I wtedy ponownie wkracza Bóg. Nie zniechęcając się naszym zagubieniem proponuje: „Odłóż na bok swoje chore poczucie winy i zaufaj mojej miłości do ciebie – właśnie teraz, gdy wydaje ci się, że nie możesz być kochany ze swoim grzechem”. Bóg proponuje nam po prostu zmianę punktu odniesienia: popatrzeć na siebie nie tyle swoimi oczyma, często surowej oceny, co oczyma Boga – wielkiego miłosierdzia. Chodzi o zmianę naszej optyki. Dręczące poczucie winy jest paradoksalnie impulsem do tego, by porzucić jedynie własny punkt widzenia i zawierzyć się Bożemu spojrzeniu na siebie. Bo to ono daje życie!

 

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem