Jezus powiedział do swoich uczniów: „Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 12-19).
* * *
Czasem próbujemy iść za Jezusem tak, by uniknąć cierpienia. Podobnie jak próbował to robić Piotr: "Panie, niech nigdy to nie przyjdzie na Ciebie" - odpowiadając Jezusowi pod Cezareą Filipową na zapowiedź męki, śmierci i zmartwychwstania, którą przekazał swoim uczniom Mistrz. Im bardziej próbujemy uniknąć cierpienia, tak ułożyć swoje życie, by jego podstawą był święty spokój, tylekroć cierpimy jeszcze bardziej. Jako chrześcijanie nie szukamy cierpienia dla cierpienia. Nie mamy iść drogą cierpiętnictwa, a jedynie szukania i wypełniania woli Bożej. I to właśnie będzie budzić sprzeciw i opór, a czasem prowadzić do jawnego prześladowania nas przez tych, którzy odrzucają Boga.
Drogą przygotowania się na prześladowania, o których mówi dziś Jezus, jest droga codziennego umartwienia: skromności, skruchy, prostoty, przyjmowania codziennych trudności i niedogodności. Kto jest wierny w małych rzeczach, ten będzie wierny i w wielkich. Św. Ignacy Loyola modli się o to, by był zdolny przyjąć to, co trudne prosząc Boga, by rozporządzał nim w pełni wedle swej woli (modlitwa: Zabierz Panie i przyjmij...).
Pamiętajmy, że na końcu naszej drogi jest zwycięstwo: jest zmartwychwstanie, jest otarcie wszelkiej łzy z naszych oczu. Jest niebo! To tam zdążamy, to tam odpoczniemy, to tam znajdziemy wieczne pocieszenie i radość.