Przyszli do Jezusa saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i pytali Go w ten sposób: "Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat i pozostawi żonę, a nie zostawi dziecka, niech jego brat pojmie ją za żonę i wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę, a umierając, nie zostawił potomstwa. Drugi ją pojął za żonę i też zmarł bez potomstwa; tak samo trzeci. I siedmiu ich nie zostawiło potomstwa. W końcu po wszystkich umarła także kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za żonę". Jezus im rzekł: "Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Co się zaś tyczy umarłych, że zmartwychwstaną, to czy nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa o krzewie, jak Bóg powiedział do niego: „Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba”? Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie" (Mk 12, 18-27).
* * *
Możemy się dziwić saduceuszom, którzy wymyślają zagadki i mają nadzieję przyłapać Jezusa na nielogiczności czy błędzie. Ale wydaje się, że każdy z nas zdążył już stworzyć swoją własną zagadkę, w której Bóg jest... bezradny. Tak nam się to przynajmniej wydaje. Mamy swoje własne teorie i schematy myślenia, w których kończy się Boża moc i możemy liczyć już tylko na siebie. Wydaje się, że jednym z takich schematów myślowych jest przekonanie o tym, że szczęście to przyjemność, to doznawanie przyjemnych stanów a zarazem unikanie różnych przykrości czy zaskakującyh sytuacji na codzień. Jakże często modlimy się do Boga o ten dobrostan w naszym życiu. Z jednej strony nie ma w tym nic złego. Z drugiej strony jeśli nasza wiara koncentruje się przede wszystkim na szukaniu Boga dla własnej korzyści, to jednak coś tu poważnie nie gra.
Jezus pokazuje saduceuszom, że rozwiązaniem sytuacji bez wyjścia, którą przedstawili jest zrezygnowanie z własnego systemu odniesienia, który sobie stworzyli. Są przekonani, że układ relacji jaki ma miejsce między ludźmi na ziemi będzie również obowiązywał i w niebie. I tego się mocno trzymają. Jezus natomiast pokazuje im, że w niebie będzie zupełnie inaczej: "Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie".
Może warto dziś przyjrzeć się swoim sytuacjom bez wyjścia i odkryć, że są takimi tylko dlatego, że tkwimy w swoim własnym schemacie myślowym, którego centrum i punktem odniesienia jesteśmy my sami. Czyżbyś przestał wierzyć, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych? Jeśli tak, to pozwól dziś na nowo Bogu stać się Bogiem i Panem całej rzeczywistości, również i tej, która wydaje Ci się być bez wyjścia. Zobacz jak wtedy zmienia się Twoje patrzenie na świat, gdy Bóg znów odzyskuje centralne miejsce w Twoim sercu. Niech towarzyszą nam dziś słowa Zmartwychwstałego: "Ufajcie, Jam zwyciężył świat!" i odnawiają wiarę w moc Boga przewyższającą ludzką mądrość.