U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?" Odpowiedział im: "Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie". I mówił do nich: "Sprawnie uchylacie Boże przykazanie, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, oraz: „Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie”. A wy mówicie: „Jeśli ktoś powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie” – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ani dla matki. I znosicie słowo Boże ze względu na waszą tradycję, którą sobie przekazaliście. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie" (Mk 7, 1-13).
* * *
W pierwszym czytaniu słyszymy kontynuację opisu stworzenia świata. Bóg stwarzając harmonijny świat daje tym samym człowiekowi miejsce, gdzie będzie mógł żyć: wzrastać, rozwijać się, nawiązywać relacje z drugą osobą i ze Stwórcą. Gdzie będzie mógł panować nad wszystkim, co stworzył Bóg. W tym kontekście możemy odczytać dzisiejszą Ewangelię jako postawione nam pytanie: Czy Twoje aktualne środowisko - to duchowe prowadzi Cię ku harmonii, ku rozwojowi człowieczeństwa czy raczej na odwrót - sprzyja karłowaceniu Twojego człowieczeństwa. Znamy bardzo trafne stwierdzenie św. Tomasza z Akwinu: "łaska buduje na naturze". Łaska może rozwijać się w przyjaznym środowisku. Jeśli chcemy by się mogła swobodnie w nas rozwijać i na nas oddziaływać trzeba nam zadbać o odpowiednie środowisko.
Dla nas osób wierzących takim środowiskiem jest duchowość czyli cała sfera relacji z Bogiem, która przekłada się na nasz stosunek do rzeczy materialnych, relacje z bliźnimi, z Bogiem i odniesienie do samych siebie. Jezus upomina dziś faryzeuszy za praktykowanie przepisów, które niszczą człowieczeństwo. Jednym z nich jest korban. "Jezus zwraca uwagę na skandaliczne zastosowanie tego specyficznego przepisu. Jeśli jakiś Hebrajczyk chciał uchylić się od obowiązku utrzymywania starych rodziców, mógł przekazać pewną kwotę czy cenny przedmiot jako korban dla świątyni, tak że nie dysponował już środkami na wsparcie rodziców i był zwolniony od synowskich zobowiązań. Oczywiście były one poważniejsze niż korban, więc czyniąc tak, odnosił korzyść materialną. Nierzadko ofiara świątynna pozostawała jedynie formalnością, czyli fikcją nieoznaczającą rzeczywistego daru, stając się sposobem uniknięcia dopełnienia swej powinności moralnej" (cytat za: Przewodnik Katolicki).
Brzmi znajomo? Tak, bardzo znajomo! Każdy z nas na drodze wiary ma w swoim kodeksie moralnym pewne modyfikacje zdrowej duchowości, które prowadzą do osiągnięcia osobistej korzyści. Są one niczym innym jak wykrzywieniem Prawa Bożego, niezdrową religijnością. Tak ukształtowane nasze środowisko duchowe będzie szkodzić, a w skrajnych przypadkach niszczyć nasze życie duchowe, moralne, społeczne. Możemy popaść w różnego rodzaju rygoryzmy, a zarazem nie zauważać potrzeb naszych bliskich. Możemy stać się niezwykle surowi, do tego stopnia, że będziemy wyniszczać samych siebie.
Można to poznać po obecności lub braku radości i pokoju serca. Jeśli brakuje mi na codzień radości, chodzę ciągle smutny, jeśli ciągle jestem zdenerwowany czy zezłoszczony to warto sobie postawić pytanie czy ma na to wpływ moja duchowość. Czy pomaga mi wychodzić z koziego rogu czy raczej sprawia, że tkwię w jakimś wewnętrznym pogubieniu. Warto porozmawiać też o tym z kimś zaufanym. Mogę wtedy wyjść spoza jedynie własnej perspektywy patrzenia na siebie.