Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy. A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga? Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego (Mk 2,1-12).
* * *
Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. To piękny obraz i wielki kontrast wobec naszych kościołów, w których rzadko widuje się tłumy. Tylu ludzi słucha Jezusa. Mistrz naucza o Bożym miłosierdziu. A gdy przed Nim ląduje paralityk, kontynuuje swoją naukę - teraz już czynem, rozgrzeszając. Nie pyta paralityka o żadne szczegóły! Moc przebaczenia ze strony Jezusa zostaje przyjęta skruszonym sercem. I ta współpraca Jezusa z chorym sprawia, że zostają przekroczone naturalne prawa. Dokonuje się cud! A jakim sercem Ty przyjmujesz naukę Jezusa? A może daleko Ci do "tylu ludzi"? Może uważasz, że nie potrzebujesz przebaczenia, bo w sumie jesteś dobry? To często dotyka osoby pracujące w zawodach pomocowych: lekarzy, ratowników, księży... Tak bardzo skupiamy się na tym, że "To ja mam nieść pomoc!". Tak bardzo jesteśmy na tym skoncentrowani, że zapominamy o tym, że my sami potrzebujemy pomocy.
Panie Jezus, dotknij mojej pychy, uzdrów moją niewidoczną dla oczu chorobę, niech ustąpi mój duchowy paraliż nieufności wobec Ciebie. Uzdrów mnie bym już nie tyle otrzepywał się po grzechu samemu, co przede wszystkim, żebym przytulał się całym sobą do Ciebie!