zycie-duchowe

Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli (Łk 12,1-7).

 

* * *

Zwróćmy uwagę na pewne szczegóły w dzisiejszym Słowie Bożym. Po pierwsze Jezus mówiąc do wszystkich najpierw zwraca się do swoich uczniów, do nas. Do osób, które prowadzą życie duchowe.

Chcę zatrzymać się tylko nad jednym i to dość niepopularnym tematem – nad obłudą. Mamy wystrzegać się obłudy czyli okłamywania samych siebie. Tak naprawdę obłuda ma miejsce tylekroć ile grzeszymy. Aby móc popełnić grzech musimy dać się komuś (złemu duchowi) oszukać a czasem po prostu oszukać siebie. Znamy dobrze ten mechanizm, gdy sumienie podpowiada nam, że coś jest złe i gdy sami potrafimy mówić sobie: ale przecież w tym nie ma nic złego!

Niestety, jest możliwy taki stan ducha, że im więcej jest w nas praktyk religijnych, czym gorliwiej studiujemy przykazania, tym bardziej uodparniamy się na działanie Słowa Bożego! Jest to sytuacja groźna, bo właściwie nie do zauważenia przez nas samych. Obłuda jest jak ogon. Gdy próbujemy go zobaczyć i odwracamy się w jedną stronę za siebie, on ucieka nam z zasięgu wzroku bo odwraca się razem z nami, tyle że jeszcze bardziej się chowając. Trudno jest uchwycić własną obłudę!

Obłuda ostatecznie polega na ukrywaniu swojej słabości. Ale skoro ukrywam swoją słabość, nie przyznaję się do swego grzechu, to w jaki sposób ma mi pomóc łaska Boża? Obłuda zamyka drzwi serca na Boże działanie! Zaczynam być przekonany o swojej samowystarczalności, a wtedy to już przestaje być życie duchowe a zaczyna życie duszne. Pozbawione świeżości, powiewu Ducha Świętego. Życie duszne to próba osiągnięcia doskonałości, która zabija. Zabija w nas radość, poczucie bycia umiłowanymi dziećmi Bożymi.

I drugi szczegół z dzisiejszej Ewangelii. Jezus mówi, że jesteśmy Jego przyjaciółmi: „Lecz mówię wam, przyjaciołom moim". Przyjaźń jest tam, gdzie są dwa serca i to, co je łączy: serdeczność, życzliwość, wzajemna wymiana słów, myśli...

Życie duszne zamyka mnie w kręgu moich własnych myśli. Często pięknych i pobożnych, ale nie adresowanych do Boga. To moja własna kombinatoryka. Życie duchowe to zwykłe proste zwracanie się do Boga: „Pomóż mi zrobić zakupy", „Pomóż mi przeprowadzić tę trudną rozmowę", itd.

Popatrz na swój dzień: jak często w myślach zwracasz się do Boga - pytasz się Go, radzisz się Go? Jak często pozostajesz tylko na poziomie swojego własnego myślenia, a jak często powierzasz Mu siebie i swoje niemoce?

On chce oczyścić twoje serce z obłudy, z łudzenia samego siebie, że przecież będąc tak blisko Niego, przebywając tak blisko nie możesz nie być człowiekiem uduchowionym. Strzeżmy się tej pokusy uznawania siebie za uduchowionych. Ale uczciwie przyjrzyjmy się swoim myślom – i jeśli jest w nich zbyt wiele własnego kombinowania, kombinatoryki – to oznaka, że odeszliśmy od Boga, że oszukaliśmy siebie. Prawdziwa pobożność zawsze będzie nas prowadzić do zażyłej bliskości z Jezusem, któremu możemy powierzyć wszystko – nawet najmniejsze sprawy.

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem