Piotr powiedział do Jezusa: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi (Mk 10,28-31).
* * *
Jezus przypomina nam dziś, że związanie się z Nim i wybranie drogi przez życie w zażyłości z Nim przemienia nas wewnętrznie. To, co wcześniej było dla nas jedynym wyobrażeniem domu - fizyczne miejsce, gdzie moglibyśmy mieszkać i chronić się przestaje być jedynym domem. Może nawet tym najważniejszym. Odnajdujemy nowy dom - nasze serce, w którym na stałe mieszka Jezus. Miejsce, gdzie możemy się nieustannie chronić, by przebywać z najlepszym Przyjacielem.
Podobnej przemianie ulegają nasze relacje z innymi. "Oni" przestają być anonimowi, obcy czy wręcz wrodzy. Patrząc oczyma Jezusa nawet na obcych ludzi zaczynamy w nich dostrzegać nasze siostry i braci. Uczymy się z pokorą przyjmować pomoc od matek - innych dorosłych. Uczymy się udzielać pomocy naszym dzieciom - ludziom, z którymi możemy podzielić się materialnie, duchowo czy po prostu tak zwyczajnie po ludzku.
I jeszcze jedno: "wśród prześladowań". Życie nie jest sielanką i nie ma nią być. Jest miejscem zmagania się ze sobą, z przeciwnościami, także z innymi. Jezus mówi otwarcie o prześladowaniach. Często czuję się zawstydzony porównując moje prześladowania choćby z prześladowaniami jakie cierpią moi bracia i siostry w krajach, gdzie zabija się lub prześladuje chrześcijan. Może warto spojrzeć na swoje prześladowania jako pewną tajemnicę, która ostatecznie ma nas doprowadzić do świętości: "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty".