Jezus przemówił tymi słowami: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz zaniedbaliście to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać. Ślepi przewodnicy, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta" (Mt 23, 23-26).
* * *
Wszystkim nam grozi choroba faryzeizmu. Polega ona z jednej strony na nienagannym zachowywaniu zewnętrznych postaw jako przykrywki dla nieprawości serca. I dziś jesteśmy kuszeni, aby iść w ślady faryzeuszy. Idziemy często drogą samej religijności - tego, co zewnętrzne przestrzegając pozorów bliskości z Bogiem, pozorów pobożności de facto będąc daleko od Boga. I zdradzają nas nasze choroby duchowe. Papież Franciszek zwrócił się do pracowników Kurii Watykańskiej 22 grudnia 2014 przestrzegając ich przed m.in. takimi chorobami duchowymi:
Choroba stwardnienia umysłowego i duchowego… Zapadają na nią ci, którzy po drodze stracili wewnętrzny spokój, żywotność i elastyczność, ukrywają się za papierami, i stają się „maszynami pracy” zamiast „ludźmi Boga”… Niebezpieczne jest, gdy tracimy ludzką wrażliwość potrzebną by płakać z płaczącymi, i radować się z cieszącymi. To jest choroba tych, którzy gubią „uczucia Jezusa”. (...) Choroba twarzy pogrzebowej: osób szorstkich i smutnych, które uważają, że aby być poważnym, należy pomalować sobie twarz melancholią, surowością i traktować innych – zwłaszcza podległych – ze sztywnością, twardością i arogancją. W rzeczywistości teatralna srogość i sterylny pesymizm są często objawami strachu i niepewności sobie.
A jakie są Twoje choroby? Na co cierpisz? Co Cię prześladuje i odbieraj pokój serca i radość. Proś Boga, o łaskę podźwignięcia się z nich i łaskę uzdrowienia wewnętrznego.