Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: "Za kogo uważają Mnie ludzie?" Oni Mu odpowiedzieli: "Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków". On ich zapytał: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Mu Piotr: "Ty jesteś Mesjasz". Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: "Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku" (Mk 8, 27-33)
* * *
Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. Powszechny obraz chrześcijanina czy katolika to obraz człowieka, który mówi wielu osobom o Bogu. Zazwyczaj myślimy wtedy o słownym przekazie. Dzisiaj Jezus wyraźnie przykazuje swoim uczniom, by nikomu o Nim nie mówili. Podobny nakaz zostanie skierowany do trzech z nich po Przemienieniu na Górze Tabor. Najwyraźniej są treści, wydarzenia, sytuacje, które uczniowie mają zachować dla siebie samych. Muszą je w sobie przetrawić, przeżuć jak powie św. Ignacy Loyola. Karl Rahner SJ w zeszłym stuleciu powiedział: "Chrześcijanin trzeciego tysiąclecia albo będzie mistykiem, albo go nie będzie w ogóle".
Czy masz w swojej codzienności przestrzeń na rozważanie słów Jezusa? Na zachowywanie ich w swoim sercu, tak, jak czyniła to Maryja? Nie obawiaj się. Jeśli zapuszczą one korzeń w Tobie to wcześniej czy później wydadzą obfity plon w Twoich czynach i postawach na co dzień. Może właśnie dlatego warto powstrzymać się od niepotrzebnych słów i przyjąć drugiego człowieka w postawie braterskiego wysłuchania.