Dzisiejsza Ewangelia jest niezwykle ciekawa. Uzmysławia mi coś nadzwyczajnego. Otóż w opisie wypędzenia złego ducha, a dokładnie ducha nieczystego z człowieka uderza jak wielką siłą dysponuje ten duch. Na słowo Jezusa zły duch opuszcza opętanego i wchodzi w dwutysięczną trzodę świń, która następnie rusza po zboczu w stronę jeziora. Ten opis jest zarazem pewnego rodzaju równaniem matematycznym. Ma nam pokazać jak wielką siłą dysponuje zły duch. Jego siła nie jest może do końca widoczna, gdy opętuje człowieka, ale ujawnia się i można ją niejako zmierzyć wtedy, gdy zostaje przełożona na stado świń. W człowieku jest tak wiele miejsca! Ono musi być czymś zapełnione. Często nie uświadamiamy sobie, że jest w nas w wymiarze duchowym tak wielka przestrzeń, która czeka na przyjęcie energii albo złego ducha, albo ducha dobrego. Gdy uświadamiam sobie, że taka przestrzeń istnieje także we mnie, to czuję się cały poruszony.

A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: 'Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha.

* * *
Gdy przytrafiają nam się trudne lub bolesne doświadczenia: utrata pracy, choroba własna lub kogoś bliskiego, nieporozumienia w relacjach czy po prostu zwykłe przykrości ze strony innych, wtedy stawiamy sobie pytanie: „Panie, czemu do tego dopuszczasz?”. Dobrze jest stawiać sobie to pytanie i szukać na nie odpowiedzi, ale nie w pojedynkę zamykając się jedynie w kręgu własnych myśli, ale właśnie z Bogiem. Rozmawiając z Nim, może nawet kłócąc się z nim czy tak, jak kobieta z dzisiejszej Ewangelii napierając na Jezusa, a wręcz przymuszając Go, by sprawił cud, by uzdrowił jej córkę.

„A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności! Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!”

Wiemy dobrze, co nastąpiło dalej. Jezus wziął pięć chlebów i dwie ryby odmówił błogosławieństwo i dał uczniom by rozdawali tłumom. Wszyscy się nasycili. Jak to możliwe?

granica czlowieczenstwo
Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (27) Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania (Mt 16, 24-27).

Po sześciu dniach Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich”.

Przemienienia są nam potrzebne na drodze wiary. Przemienieniem jest każde spotkanie z Bogiem, które dokonuje w nas zmiany, pozostawia ślad na sercu, zmienia sposób patrzenia na świat, na siebie, na Boga. Do tej pory uczniowie widzieli w Jezusie swego Mistrza i Nauczyciela. Nawet kiedy Piotr wyznaje, że Jezus jest Mesjaszem zaraz potem upomina swego Mistrza, by nie decydował się na haniebną śmierć na krzyżu. Z naszą wiarą jest bardzo różnie. Bóg wie, że jest słaba, dlatego przychodzi do nas, by ją odnawiać i ożywiać. Gdy jesteśmy otwarci na Jego przychodzenie, odsłanianie się przed nami, wtedy ma ono moc nas przemienić, zmienić.

Dzisiejsza Ewangelia przynosi nam opis cudownego kroczenia Piotra po jeziorze, jego nagłe tonięcie na widok wysokiej fali oraz natychmiastową reakcję Jezusa – wyciągnięcie ręki do ucznia i uratowanie go z morskiej toni. To samo wydarzenie powtórzy się za niedługi czas, ale w zupełnie innych okolicznościach. Będzie miało miejsce na Kalwarii. Jezus będzie umierał za Piotra. Chrystus będzie składał ofiarę z samego siebie. Piotra nie będzie obok.
Przestraszony i pełen smutku będzie przebywał w ukryciu wraz z pozostałymi dziesięcioma uczniami nie rozumiejąc wiele z tego, co dzieje się z Jego Mistrzem – Jezusem Chrystusem. Nie rozumiejąc dlaczego Jezus, który miał moc kroczyć po wodzie i uratować go wtedy, teraz stracił całą swoją moc i umiera w otoczeniu złoczyńców na krzyżu – znaku hańby i najwyższego upokorzenia człowieka. Nie rozumiejąc, że... w tej oto chwili dokonuje się tak naprawdę największy cud, cud ratowania życia Piotra, życia Twojego i mojego. Wyciągnięte ramiona Jezusa na krzyżu teraz i wyciągnięte dłonie Jezusa do Piotra, wtedy, na jeziorze. Te same dłonie. Ta sama miłość.

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem