Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza - to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas - to znaczy: Piotr (J 1,35-42). {tortags,420,1}

* * *

Gdy podejmujemy wybory często dokonujemy je w oparciu o to, co wydaje nam się dla nas lepsze. Jednakże wcale tak być nie musi. Mamy doświadczenie wybierania w życiu czegoś, co wydawało nam się dobre. I gdy wszystko działo się po naszej myśli w ostatecznym rozrachunku wcale nie okazywało się to dla nas dobre. Znam pewne małżeństwo, które podjęło decyzję o budowie hurtowni – rozbudowie poprzedniej siedziby. Dziś z powodu kryzysu ekonomicznego marzą o powrocie do stanu pierwotnego, sprzed dwóch lat.
Z drugiej strony mamy również doświadczenie wyborów, w których całkowicie zdaliśmy się na Boga. Każdy z nas tu obecnych – wy jako małżonkowie, ja jako zakonnik i kapłan - mamy za sobą taki wybór – wybór drogi życia. I pewnie macie też doświadczenie dorastania wewnętrznie do tego wyboru poprzez odkrywanie jak bardzo niedojrzała mogła być ta decyzja. A jednak Bóg przez lata ją oczyszczał i uczył wytrwałości i wierności.

W dzisiejszej Ewangelii widzimy piękną scenę. Jan Chrzciciel stoi ze swoimi uczniami nad rzeką Jordan. Gdy widzi Jezusa pozwala swoim uczniom pójść za Nim. Nie zatrzymuje ich dla siebie. Nie wiąże ze sobą.

Nie możemy znaleźć magicznej formuły na dobre wybory. Ale możemy przyjąć zaproszenie Jezusa, aby dobrowolnie i świadomie wybrać drogę życia z Nim i za Nim. Możemy się mylić w naszych codziennych decyzjach, ale jeśli podejmiemy decyzję, aby związać się więzią przyjaźni na dobre i złe z Jezusem, wtedy w tej decyzji na pewno się nie pomylimy.

Największą przeszkodą w podjęciu takiej decyzji jest przekonanie, że to, co Jezus nam przygotował na pewno będzie ciężkie, bolesne, nieprzyjemne, no i generalnie w jakiś sposób niedobre. Ale czy aby na pewno? A czy właśnie w ten sposób myślimy o swoich wyborach i o sobie samych w sytuacjach, gdy nasze własne, samodzielne decyzje doprowadziły nas do klęski lub załamania?

I jeszcze jedna myśl: „Ty jesteś... Ty będziesz" - mówi Jezus do Piotra. To znaczy mówi mu: „Piotrze znam cię, bo ty jesteś... Ale jest coś, co tylko ja widzę. To, że ty będziesz..." Bóg widzi w nas ogromny potencjał miłości – zdolności do słuchania siebie nawzajem, zdolności do porozumienia się między sobą, do dzielenia się sobą i ostatecznie do przebaczania sobie. On się nami nie denerwuje. Cierpliwie czeka. Wierzy nam i ufa. I mówi dziś do ciebie: „Ty jesteś... ale ty będziesz..." Zaprasza do wyjścia z naszej tylko własnej, czasem ciasnej perspektywy widzenia i przejścia na Jego stronę. Zaprasza do tego, abyśmy dali się przekonać, że coś dobrego z nas będzie. Czyż nie używa podobnego sformułowania, gdy mówi o przykazaniach: „Będziesz miłował...". Dla Niego to już nie tyle nakaz, co wyraz wiary w to, że jesteśmy zdolni kochać. A gdy zabraknie nam miłości to zawsze możemy przyjść do Niego ze swoim grzechem czy pogubieniem i kolejny raz zostać przez Niego podniesieni wiarą, którą wyraża w tych prostych słowach: „Będziesz miłował!".

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem