faustyna-kowalska

Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do otchłani zejdziesz! Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał (Łk 10,13-16).

* * *

Święta Faustyna, którą dziś wspominamy – prosta kobieta, nikomu nie znana zakonnica – należy obecnie do grona najbardziej czczonych i popularnych świętych. Wychowana w rodzinie na skraju nędzy, niewykształcona (nawet nie znała zasad ortografii), od dzieciństwa ciężko pracowała. Wydawałoby się, że mając bardzo trudne życie, powinna narzekać i powątpiewać w moc Boga – jak mieszkańcy Kafarnaum czy Korozain z dzisiejszej Ewangelii. A mimo to nie zwróciła się przeciw Bogu, ale stanęła po Jego stronie stając się apostołką Bożego miłosierdzia.

Myślę, że to nie przypadek, że dziś na początek naszej sesji o walce duchowej Kościół ukazuje nam za przykład kobietę – dzielną niewiastę. Ukazuje w niej jak możemy toczyć walkę duchową przeciw szatanowi, który próbuje w nas zniszczyć miłość. W jakiś sposób najbardziej podejmują ją ci, którzy z ludzkiego punktu widzenia najmniej się do tego nadają: Faustyna, zwykła, prosta dziewczyna – którą posądzano w rodzinie, a także w zakonie o chorobę psychiczną, pogardzana przez otoczenie, należała do tzw. drugiego chóru – do gorszej grupy zakonnej, która wykonywała najprostsze posługi – znalazła się w niej z powodu biedy materialnej i ukończenia jedynie trzech klas podstawówki.

A jednak zaufała w swoim życiu Jezusowi. Wszystko postawiła na Niego. Jej mottem walki duchowej stały się słynne na cały świat słowa: Jezu ufam Tobie!

Doświadczyła wielu cierpień i pomówień. Od niektórych spowiedników słyszała, że Pan Jezus nie rozmawia z duszami tak nędznymi jak ona. Jednak przeszkody jej nie zrażały, trwała przy Bogu. Po ludzku Bóg jej nie pobłogosławił: zmarła na gruźlicę, po ciężkich i długich cierpieniach w 1938 roku.

Każdy z nas pragnie miłości, pragnie Boga bo to On jest miłością. Ale Jego przychodzenie do nas i nasze otwieranie się na Niego nie dokonuje się łagodnie, bez oporu. Doświadczamy przeciwieństw ze strony innych, z powodu trudnych do zrozumienia okoliczności życiowych, których często nie umiemy nikomu przypisać. A także sami stajemy się często przeszkodą dla Boga w przychodzeniu do nas. Św. Ignacy Loyola przypomina, że największym wrogiem jesteśmy sami dla siebie – nasz grzech, nasze nałogi – wszystko to, co nazywa nieuporządkowanymi przywiązaniami. Aby otworzyć się na miłość – aby przyzwolić i zaangażować się w największą przygodę: poszukiwanie i znajdowanie Boga, Bożej miłości trzeba podjąć walkę. Tę duchową. Często tę najtrudniejszą – z samym sobą. Ktoś powiedział, że jako mężczyźni mamy z tym duży problem, bo zaczynam coś robić na serio ze i ze swoim życiem dopiero wtedy, gdy musimy. Gdy nie mamy już innego wyjścia. I tak rzeczywiście jest. Tak było ze św. Ignacym – któremu kula armatnia raniła nogę i przykuła go do łóżka. Bóg potrafi z ludzkich nieszczęść wyprowadzić dobro – to najważniejsze – duchowe.
Ale Bóg nie chce działać automatycznie, nawet gdy nas stawia w trudnej sytuacji – niczego za nas nie robi. Szanuje naszą wolność. Jak więc dojść do miłości, jak ją odkryć?
Ktoś podał prostą receptę: Bez tarcia nie ma ciepła. Bez tarcia nie ma miłości. Nie ma tarcia, nie ma ciepła. Jest święty spokój. Ale czy pokój serca? Czy poczucie szczęścia, radości, spełnienia? Do tego potrzeba przeciwności i naszego zmagania się z nimi?
Dlaczego? Nie wiem, ale wiem, że gdy już spotkamy tę Miłość po drugiej stronie – wtedy zapytamy ją o to osobiście i na pewno otrzymamy satysfakcjonującą nas odpowiedź, a teraz pozostaje to, czego tak bardzo trzymała się s. Faustyna: „Jezu ufam Tobie!".

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem