Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków. On ich zapytał: A wy za kogo mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je (Mk 8,27-35).
* * *
Gdy przyglądamy się Piotrowi na kartach Ewangelii, to naszym oczom ukazuje się obraz człowieka dwuznacznego:
Z jednej strony Piotr był człowiekiem pewnym swego – wyznaje z pewnością i przekonaniem, że Jezus jest Mesjaszem. Jest człowiekiem wielkich ideałów i wielkich deklaracji.
Ale jest człowiekiem dwuznaczności bo:
-
Z jednej strony deklaruje, że Jezus jest Mesjaszem, ale chwilę potem odciąga Jezusa na bok i upomina Go, że ma nie cierpieć.
-
Jest dwuznaczny, bo z jednej strony ma odwagę chodzić po wodzie, ale chwilę później zaczyna tonąć napełniony strachem w obliczu wzburzonych fal jeziora.
-
Jest dwuznaczny, bo z jednej strony nie zgadza się, by Jezus mu usługiwał – by w Wieczerniku umywał Jego nogi, gdy jednak słyszy wytłumaczenie pragnie być cały wykąpany.
-
Jest dwuznaczny bo deklaruje, że choćby mu przyszło umrzeć z Jezusem – pójść do więzienia, nie wyprze się Go, a potem trzykrotnie się Go zapiera.
Czy brzmi nam to znajomo? Może jest jeszcze jeden człowiek, którego dobrze znasz, a o kim z całą pewnością mógłbyś powiedzieć, że jest dwuznaczny?!
Piotr to człowiek, który ciągle potyka się o siebie samego. Nie umie spojrzeć na siebie oczyma Jezusa. Ma swój własny pomysł na Jezusa – łatwo jest mu przyznać, że Jezus to Mesjasz. Kiedy jednak Jezus mówi mu jakim Mesjaszem będzie: cierpiącym i odrzuconym, wzgardzonym i podeptanym – wtedy Piotr próbuje odwieść Jezusa od Jego drogi.
Piotr chce być silny i twardy jak skała, przy silnym Jezusie, ale siłę Jezusa wyobraża sobie po ludzku – dzięki niemu on Piotr będzie w końcu coś znaczył – zapewne Jezus wyzwoli Izraela politycznie, a wtedy on Piotr najbliższy współpracownik Jezusa zostanie ministrem w Jego rządzie.
Czy brzmi nam to znajomo? Może jest jeszcze jeden człowiek, którego dobrze znasz, a o kim z całą pewnością mógłbyś powiedzieć, że chce być silny i mocny przy mocnym Jezusie, który spodziewa się wielu dóbr, które może zdobyć przy Jezusie?!
Ta dwuznaczność jest w każdym z nas. Mistrzowie życia duchowego wskazują na wewnętrzne rozdarcie, które przebiega wewnątrz serca każdego z nas. Nazywają je „ja prawdziwe” i „ja fałszywe”. W każdym z nas jest coś z ja prawdziwego, gdy w chwili uniesień jesteśmy gotowi podporządkować całe swoje życie Bogu, ale już po chwili nachodzą nas myśli podobne do Piotra: czy to ma sens? Ile mnie to będzie kosztować? A może dałoby się łatwiej – tak bez upokorzeń, przykrości czy cierpień...
Trafnie uchwycił tę prawdę o naszym rozdwojonym sercu autor pieśni „Ciągle zaczynam od nowa”:
Chciałem Ci w chwilach uniesień
Życie poświęcić bez reszty,
Spójrz, moje ręce są puste,
Stoję ubogi, ja, grzesznik.
Przyjm jednak małość mą, Panie,
Weź serce me, jakie jest.
Ale zwróćmy uwagę, że nie zniechęca się sobą i pokornie prosi Pana: „Przyjm jednak małość mą, Panie,Weź serce me, jakie jest”. Najważniejsze w tej nieustannej walce duchowej, którą toczymy ze sobą jest to, aby się nie zniechęcić. Ktoś powiedział: Zniechęcenie to jedyna przegrana. I tak rzeczywiście jest. Jeśli ulegamy zniechęceniu, to już jesteśmy pokonani przez złego ducha, który będzie nam sączył do ucha: „Widzisz chciałeś dobrze, a wyszło źle jak zwykle! Do niczego się nie nadajesz!”.
Jezus nie zniechęca się postawą Piotra i także do niego kieruje swe wezwanie: Piotrze, jeśli chcesz pójść naprawdę za mną, zaprzyj się siebie, swojego fałszywego ja, wydaj mu walkę i nie poddawaj się zniechęceniu. Ja jestem z Tobą i wspieram cię w tej walce.
I wiemy, że ostatecznie Piotr odniósł zwycięstwo nad sobą – pokonał to, co go więziło: w miejsce pychy przyszła pokora, w miejsce rozkazywania Jezusowi co ma robić przyszło zasłuchanie w Jezusa, w miejsce szukania zabezpieczenia swego życia przyszła ofiara z życia – pamiętamy, że Piotr wedle tradycji oddał swoje życie za Jezusa przybity do krzyża głową w dół.
I moglibyśmy zapytać się tylko: Piotrze, czy kiedykolwiek żałowałeś swego pójścia za Jezusem? Posłuchajmy w naszym sercu jego odpowiedzi i niech ona stanie się dla nas drogowskazem jak mamy żyć. Amen.