Całe życie uczymy się kochać. Z pomocą w tym przychodzi nam Bóg, przychodzi bardzo realnie, namacalnie: rodzi się jako niemowlę. Przekracza granice, które do tej pory pozostawały niewyobrażalne do przekroczenia. Zbliża się tak blisko do nas, że chyba tylko pozostaje nam zamilknąć i kontemplować to nadzwyczajne Jego działanie. Jak przeżyć czas Bożego Narodzenia, aby nie były to tylko kolejne święta, które szybko przyjdą i szybko miną? A może ten czas jest zaproszeniem do modlitwy, do szczerej rozmowy z Bogiem? Takiej rozmowy, na którą Bóg czeka już od dawna. Mam nadzieję, że pomogą w tym myśli, które zaczerpnąłem z książki Anselma Gruna "Ustalać granice, szanować granice".

* * *

Henri Nouwen w książce Dziennik z klasztoru trapistów przytacza swoje rozmowy z opatem klasztoru. Nouven szuka w tych rozmowach sposobu na lepsze zachowanie dystansu, kiedy już wróci do domu i do swojej codziennej pracy. Opat radzi mu, aby wyznaczył sobie określony czas, który będzie należał tylko do niego i do Boga. Ten wyraźnie określony czas wniesie więcej klarowności w jego relacje z przyjaciółmi. Jeśli zdecyduje się przeznaczać na medytację określone chwile, jego przyjaciele będą go w tym wspierać: „Odkryję wkrótce, że wszyscy, do których przemówił ten styl życia, będą chcieli mieć w nim swój udział. Mówiąc inaczej: wyraźny, widoczny i jasno określony styl życia stworzy mi możliwość nawiązywania lepszych kontaktów z ludźmi i pomoże stworzyć kryterium, według którego będę mógł oceniać, z kim chcę mieć bliższy kontakt, a z kim dalszy”. Jeśli ktoś wie, że nie jestem osiągalny, ponieważ medytuję, będzie respektować moje granice. Zadzwoni do mnie ze spokojnym sumieniem wtedy, kiedy będę miał czas. Granice wprowadzają we wzajemne relacje klarowność, a przez to wolność.

Kiedy Henri Nouven mówi o relacjach między swoimi przyjaciółmi, odnosi się to również do współżycia w rodzinach. Czasami słyszymy o ludziach, którzy odczuwają strach przed Świętami Bożego Narodzenia i związanymi z nimi wyzwaniami emocjonalnymi. Wielu ucieka w obce strony, aby nie brać udziału w świątecznych spotkaniach w rodzinnym kręgu. Powodem oporu przed spędzaniem świąt w gronie rodzinnym jest dążenie do tego, aby być przez cały czas razem. W tych grudniowych dniach wszyscy jesteśmy pod presją wzajemnych oczekiwań. Uważa się, że należy wszystko robić wspólnie: wspólnie jeść, grać, razem iść na mszę świętą. Jeśli bezustannie przebywa się w grupie, nie powinno dziwić, że zaczyna rodzić się agresja. Również w rodzinie potrzebuję wolnej przestrzeni, aby cieszyć się wspólnotą. Spędzanie wielu dni razem nie wychodzi na dobre. Pewna studentka opowiadała, że jej matka była zdenerwowana, kiedy córka chciała iść w czasie świąt na samotny spacer. Odbierała to jako zerwanie wspólnoty rodzinnej. Jak została w rodzinie, obecni nie mieli sobie zbyt wiele do powiedzenia. Dążenie czy zobowiązanie, żeby wszyscy byli razem, jest śmiertelne dla prawdziwej wspólnoty.

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem