Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych!

* * *

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.

Kohelet

* * *

Druga przestroga przeciw światu odnosi się do dóbr doczesnych. Dla całkowitego uwolnienia się od szkód i dla poskromienia tego rodzaju nadmiernych pożądań musisz wzgardzić wszelkim posiadaniem i nie troszczyć się zupełnie o nic: ani o pożywienie, ani o ubranie, ani o żadną rzecz stworzoną, ani o jutro, lecz cale swe staranie zwrócić ku innym, wyższym rzeczom, to jest: szukać Królestwa Bożego, czyli nie obrażać w niczym Boga, a “to wszystko, jak Pan nasz zapewnia, będzie nam przydane" (Mt 6,33-34). Nie może bowiem zapomnieć o tobie Ten, który ma staranie o zwierzętach. W ten sposób osiągniesz uciszenie i spokój w zmysłach.

św. Jan od Krzyża, Przestrogi




Brak czasu, pośpiech, pieniądze, kupowanie - najgłośniejsza mantra dzisiejszego świata. Nie zawsze uświadamiamy sobie, jak strasznie destrukcyjną rolę odgrywają pieniądze, jakiemu zniszczeniu podlegają przez nie więzi społeczne, rodzinne czy przyjacielskie. I jak poniżony jest ten człowiek, który ma ich trochę, tylko trochę mniej niż inny, a bliski [...]. Czy konieczne jest nam to wszystko, co mamy lub mieć chcielibyśmy, ale nas nie stać? CZY NIE LEPIEJ BYŁOBY POPRZESTAĆ NA MNIEJSZYM, ALE CIESZYĆ SIĘ BARDZIEJ?

Czy tak naprawdę wzorem dla młodych ludzi muszą być ci wspaniali, którzy harują w zachodnich firmach, zarabiają krocie i nie mają ani chwili czasu na to, by cieszyć się życiem? [...] Czy nie można sobie urządzić życia jakoś inaczej? [...] Biedni i bogaci byli i będą zawsze, ale cywilizacja, która doprowadziła do tego, że nawet średnio zamożni myślą tylko o pieniądzach, idzie po prostu w złym kierunku.

Marcin Król
* * *


Maryja jest Tą, która najpełniej zna tajemnicę Bożego miłosierdzia. Wie jak jest potężne i ile kosztowało. W tym znaczeniu nazywamy Ją również Matką miłosierdzia - Matką Bożą miłosierdzia lub Matką Bożego miłosierdzia. Tytuły te mówią o tym szczególnym przysposobieniu Jej duszy, całej Jej osobowości do tego, aby widzieć poprzez zawiłe wydarzenia dziejów każdego człowieka i całą ludzkość, a nade wszystko miłosierdzie, które z pokolenia na pokolenie staje się ich udziałem według odwiecznego zamierzenia Przenajświętszej Trójcy. Dziś Ona zwraca swe miłosierne oczy ku troskom każdego człowieka strapionego i wyprasza łaskę. Bóg poprzez macierzyństwo Maryi Panny nieustannie okazuje człowiekowi swoje współczucie. Ona jako Wszechmoc Błagająca, Matka Litości, Pośredniczka Wszelkich Łask i Matka Miłosierdzia, przepełniona wrażliwością na ludzi, na ich nieudolność, małość, słabość i niedole zawsze wybiega naprzeciw strapionym swym dzieciom.

Encyklika o Miłosierdziu Bożym

* * *

Zaufaj Bogu to znaczy
powiedz Mu o tym, jak się czujesz
powiedz Mu o tym, czego pragniesz
powiedz Mu o tym, czego się boisz
powiedz Mu...
* * *

Boże, zgadzasz się na mnie...

W domu muszę być bardzo grzeczny - wtedy rodzice są zadowoleni ze mnie: "Jeżeli nie będziesz zachowywał się przyzwoicie, nie możesz od nas niczego oczekiwać!"

W szkole muszę być dobrym uczniem - wtedy zyskam uznanie nauczyciela: "Jeżeli nie wykażesz się postępami nie będzie z ciebie wielkiej pociechy!"

W grupie muszę potwierdzać, że we wszystkim uczestniczę - wtedy inni mnie lubią: "Jeżeli psujesz zabawę, możesz zaraz pójść gdzie indziej!"

W zrzeszeniu sportowym muszę pokazać, że coś potrafię - wtedy przyjęty jestem w pełni: "Jeżeli jesteś zbyt słaby, nie nadajesz się!"

Tak to jest u większości ludzi - najpierw chcą wiedzieć, czy zasłużyłem także na ich uznanie - w przeciwnym razie pozostawią mnie na zewnątrz. Jeżeli niczego nie osiągnę, także jestem nic nie wart.

Czasami mam już naprawdę dosyć, by musieć stale udowadniać, że jestem coś wart. Chciałbym być uznawany i kochany - tak po prostu, taki jakim jestem, także bez wielkich osiągnięć - także jako "niewydarzony".

Bóg zgadza się na mnie, kiedy jestem zniechęcony, kiedy jestem nieszczęśliwy. Bóg zgadza się na mnie, kiedy jestem nieszczęśliwy, niezadowolony, kiedy czuję się samotny. Bóg zgadza się na mnie, kiedy mam zły humor. Bóg zgadza się na mnie, kiedy odmawiam.

* * *

Dzięki Ci Boże
za świątynię mojej duszy, za tę przestrzeń
głębokiej ciszy
gdzie nic nieczystego i zbrukanego nigdy nie przeniknęło
i nigdy nie przeniknie, bo Ty jej strzeżesz.

Dzięki Ci Boże
za to, że żadna z ran, które zadają ludzie
nie zmąciła tego ogrodu tajemnego
tego Świętego świętych, gdzie Ty sam,
Wielki kapłan, przenikasz współczujący, okryty chwałą.

Dzięki Ci Boże dobroci
gdyż w każdym z moich upadków
ukazywałeś mi, że pozostajesz we mnie
głębiej niż mój grzech.

Dzięki Ci Panie
że żadna ze złych moich myśli, żaden bunt
nie mogły przekroczyć bramy strzeżonej przez Twego anioła.
Wiem, że czekasz na mnie
na ostatnie pełne blasku spotkanie
w namiocie miłości w którym cały się schronię.

Dziękuję Ci Boże
za to, że dusza, którą mi dałeś, jest czysta.

Brat Efraim
* * *

Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenia i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im to, czego pragną.

Faustyna Kowalska, "Dzienniczek"
* * *

Panie Jezu Chryste,
daję Ci moje ręce, abyś Ty sam przez nie działał,
daję Ci moje nogi, abyś Ty sam nimi szedł,
daję Ci moje oczy, abyś Ty sam nimi patrzył,
daję Ci moje usta, abyś Ty sam nimi mówił,
daję Ci moje myśli, abyś Ty sam myślał we mnie,
daję Ci mego ducha, abyś Ty sam modlił się we mnie,
Nade wszystko daję Ci moje serce,
byś również i we mnie mógł uwielbiać Ojca
i wszystkich ludzi.
Oddaję się Tobie całkowicie,
abyś mógł we mnie wzrastać,
byś żył, pracował i modlił się we mnie. Amen.

Wilfrid Stinisenn OCD
* * *


Świętość nie polega na bezbłędności, ale na absolutnym zaufaniu i zawierzeniu Bogu. Nie chodzi o to, by być coraz doskonalszym, a nie wzrastać przy tym w ufności. To bez znaczenia, czy masz wiele wad, wystarczy, że masz świadomość bezgranicznej, miłosiernej miłości Boga i w niej pokładasz nadzieję. Akcent jest więc skierowany nie na człowieka, ale na Boga: to nie „ja chcę być święty", ale „jakże Ty jesteś dobry, mój Boże!" Świętość to nie wymagania, lecz dar; to nie, że „muszę zrobić tak a tak", ale „trzeba bym liczył na Boga".
Aby zostać świętym, nie trzeba do tego specjalnych predyspozycji; ani silnej woli, ani dobrego charakteru, ani szczególnej odwagi. Nie chodzi tu o to, by być wielkim, lecz by być małym; nie dorosłym, lecz dzieckiem; nie bogatym, ale ubogim.

Wilfrid Stinissen OCD, "Noc jest mi światłem"

* * *

Gdy mówimy, że trzeba zaakceptować siebie takim, jakim się jest, wydaje się, że nie ma nic prostszego. Proste rzeczy okazują się jednak zawsze najtrudniejsze do zrealizowania. Bycie prostymi bezpośrednim wydaje się dziś sztuką samą w sobie, która wymaga wielkiej dyscypliny, podczas gdy kwestia samoakceptacji leży u źródeł kwestii moralnej i tkwi w sercu całej filozofii życia.
Czy kiedykolwiek wątpiłem, że to prawe postępki: dać jałmużnę biedakowi, przebaczyć temu, kto mnie obraża, a nawet miłować nieprzyjaciół w imię Chrystusa? Nie, ani razu podobne wątpliwości nie przychodziły mi do głowy, jestem bowiem przekonany, że cokolwiek uczyniłem najmniejszemu z moich braci, uczyniłem Chrystusowi.
Co jednak, gdyby się okazało, że ostatni z braci, najbiedniejszy z biednych, najbardziej bezczelny przestępca, a nawet najgorszy wróg, że oni wszyscy żyją we mnie i że to ja sam potrzebuję własnej życzliwości, że ja sam jestem wrogiem, który potrzebuje miłości - co wtedy?
Wówczas całe chrześcijańskie przesłanie zostaje wywrócone do góry nogami. Nie ma wówczas mowy o miłości i cierpliwości. Wtedy powiemy „Raka” bratu, który jest w nas, potępimy samych siebie. Z pewnością ukrywamy te zachowania przed światem, nie zmienia to jednak faktu, że odmawiamy przyjęcia najmniejszego w nas z otwartymi ramionami. I gdyby to sam Chrystus ukazał się w nas w tej zasługującej na pogardę postaci, zaparlibyśmy się Go tysiąc razy, nim zapiałby kur.

Carl Gustav Jung
* * *

jeśli szanuję siebie, to z mojego wnętrza będzie płynęła siła, której dotąd nie znałem...

Anselm Grün OSB
* * *

Nie interesuje mnie, czym się trudnisz.
Chcę wiedzieć, nad czym bolejesz i czy śmiesz marzyć o spotkaniu z tym, za czym tęskni twoje serce.

Nie interesuje mnie, ile masz lat.
Chcę wiedzieć, czy gotów jesteś wyjść na głupca dla miłości, dla marzeń, dla przygody, jaką jest życie.

Nie interesuje mnie, jakie planety zrównują się z twoim księżycem.
Chcę wiedzieć, czy dotknąłeś środka własnego smutku; czy zdradzony otwarłeś się, czy skurczyłeś się i zamknąłeś w sobie ze strachu przed dalszym cierpieniem! Chcę wiedzieć, czy potrafisz siedzieć z bólem, moim lub twoim, nie poruszając się, by go ukryć, stłumić lub uleczyć. Pragnę wiedzieć, czy możesz współistnieć z radością, moją lub swoją; czy umiesz zapamiętać się w tańcu i pozwolić, by ekstaza wypełniła cię po czubki palców dłoni i stóp, nie każąc zachowywać ostrożności, myśleć realistycznie czy pamiętać o ograniczeniach kondycji ludzkiej.

Nie interesuje mnie, czy opowiadasz mi prawdziwą historię.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz rozczarowywać innych, aby pozostać wiernym sobie; czy
umiałbyś znieść oskarżenie o zdradę i nie zdradzić własnej duszy.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz zaufać, a zatem i być godnym zaufania. Chcę wiedzieć, czy potrafisz dostrzec piękno, nawet gdy nie co dzień jest ładna pogoda, i czy umiesz wywodzić swoje życie z obecności Boga. Chcę wiedzieć, czy potrafisz żyć z porażką, nie tylko swoją, stanąć nad brzegiem jeziora i do srebrnego księżyca krzyczeć: „Tak!”

Nie interesuje mnie, gdzie mieszkasz i ile masz pieniędzy.
Chcę wiedzieć, czy umiesz wstać po nocy żalu i rozpaczy, wyczerpany, zbity jak pies, i robić, co trzeba, dla swoich dzieci.

Nie interesuje mnie, kim jesteś, skąd się tu wziąłeś.
Chcę wiedzieć, czy staniesz ze mną w środku ognia i nie cofniesz się.

Nie interesuje mnie, gdzie, jakie i u kogo pobierałeś nauki.
Chcę wiedzieć, co cię podtrzymuje od środka, gdy wszystko inne odpada.
Chcę wiedzieć, czy umiesz być sam ze sobą; i czy naprawdę lubisz tego, z którym przestajesz w chwilach pustki.

Oriah Mountain Dreamer, "Zaproszenie, wypowiedź starego Indianina"
* * *

Tyś jest mój syn umiłowany, moja umiłowana córka. W Tobie mam upodobanie....

Konferencja Henri Nouwen'a w j. angielskim (17:33 min., 46 Mb)

* * *
Bądź rzeką. Nie staraj się być pomnikiem. Nie gromadź swoich pomysłów, wynalazków, powiedzeń, uśmiechów, gestów, które się sprawdziły, o których przekonałeś się, że ci odpowiadają, które znalazły oddźwięk w twoim otoczeniu. Nie gromadź nawet swoich postaw, ocen. Bądź rzeką. To trudniej. Łatwiej wyciągać ze swojego skarbca gotowe uśmiechy, zwroty, odpowiedzi, tezy, pewniki. Ale wtedy nawet się nie spostrzeżesz, jak staniesz się martwym pniem.
Bądź rzeką. To trudniej. To prawie niebezpieczne. Strach przed tym, że ci nie przyjdzie na czas odpowiedź, rozwiązanie, pomysł, że tak w ciemno trzeba iść, zawsze od początku, szukać. To trudniej, ale tylko wtedy jesteś człowiekiem, gałęzią, która się zieleni, a nie martwym, czarnym pniem

Mieczysław Maliński
* * *

W liturgii mszalnej Wyznanie wiary znajduje się między wyznaniem naszych słabości a przyjęciem Eucharystii; jest bramą do właściwego sedna mszy - kanonu eucharystycznego. Najpierw jednak musimy przejść przez wąską furtkę spotkania ze swoim „cieniem". W wyznaniu grzechów i słabości konfrontujemy się z owym człowiekiem w nas, którego byśmy tak chętnie pozostawili za drzwiami kościoła - a przecież to on jest tym, który jest rzeczywiście zaproszony na ucztę. Kiedy urządzasz ucztę, nie proś na nią swych bogatych przyjaciół, ale zaproś ślepych i chromych. Tak samo czyni Bóg: nie zaprasza tu bogatej, odświętnie wystrojonej, sprawiedliwej i pobożnej strony naszej osoby, która Mu chce - albo myśli sobie, że może - za to się odwzajemnić; zaprasza to w nas, co jest ślepe, chrome, płaczące, ubogie i głodne. Nie po to, aby tę „mniej atrakcyjną" stronę naszej egzystencji osądzić, poniżyć i zgnębić, lecz by ją nasycić i rozweselić. Nikt nie wyraził tego lepiej niż rabbi z Nazaretu w swych polemikach z faryzeuszami: człowiek bywa często w swoich „cnotach", pewnościach i mocy hardo zamknięty; to, co w nim istotne, otwiera się poprzez jego pragnienia, tęsknoty i rany.

Tomáš Halík, "Co nie jest chwiejne jest nietrwałe."
...
* * *

Co czyni pokusę władzy pozornie tak nieodpartą? Być może chodzi o to, że władza stanowi łatwy substytut ciężkiego zadania miłości. Wydaje się, że łatwiej jest być Bogiem, niż kochać Boga, łatwiej kontrolować ludzi, niż ich kochać, łatwiej posiadać życie na własność, niż kochać życie. Jezus pyta: „Czy miłujesz Mnie?". My prosimy: „Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie" (Mk 10, 37). Od chwili, gdy wąż powiedział: „Gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło" (Rdz 3, 5), jesteśmy kuszeni, aby zastępować miłość władzą. Jezus doświadczał tej pokusy w sposób najbardziej przejmujący, począwszy od kuszenia na pustyni, aż po krzyż. Długa i bolesna historia Kościoła jest historią ludu stale poddawanego pokusie, aby postawić władzę ponad miłością, panowanie ponad krzyżem, prowadzenie ponad byciem prowadzonym. Ci, którzy oparli się tej pokusie do końca i przez to stanowią dla nas źródło nadziei, są prawdziwymi świętymi.
Jedna kwestia jest dla mnie jasna: pokusa siły najpotężniejsza jest tam, gdzie bliskość postrzegana jest jako zagrożenie. Chrześcijańskie przywództwo często sprawowane jest przez ludzi, którzy nie wiedzą, jak rozwijać ciepłe, bliskie relacje z innymi, i wybierają siłę i panowanie. Wielu budowniczych chrześcijańskiego imperium to ludzie niezdolni do tego, aby dawać i otrzymywać miłość.

Henri Nouwen, "W imię Jezusa"
* * *



Osoba, która w pełni kocha życie, angażuje się w proces życia we wszystkich sferach. Chętniej buduje, niż zachowuje to, co istnieje. Jest zdolna się dziwić i woli odkrywać nowe, zamiast poszukiwać spokoju w potwierdzaniu przeżytego. Bardziej kocha przygodę życia niż poczucie pewności i spokoju. Jej podejście do życia jest funkcjonalne, nie mechaniczne. Postrzega ona raczej całość, a nie zwykłe sumowanie komponentów. Chce kształtować i wywierać wpływ poprzez miłość, rozum, poprzez swój przykład, nie poprzez siłę, rozczłonkowywanie rzeczy, biurokratyczny sposób administrowania ludźmi, jak gdyby byli rzeczami. Cieszy się życiem we wszelkich jego przejawach, nie szuka w nim tanich podniet.
(...) Radość jest prawa, a smutek grzeszny. Z tego to punktu widzenia Biblia wymienia największy grzech Żydów: „Ponieważ nie służyliście Panu Waszemu z radością i zadowoleniem, jakie daje obfitość wszelkich rzeczy" (Wyj 28,47). (...) Sumienie osoby kochającej życie jest motywowane pociągiem do życia i radości; jej moralny wysiłek skupiony jest na wzmacnianiu tej części osobowości, która nakierowana jest na miłość życia. Z tego to powodu nie pogrąża się w wyrzutach sumienia i poczuciu winy, które mogą być przejawami smutku i odrazy do siebie.

Erich Fromm, "Serce człowieka"
* * *

Gdy miałem lat piętnaście, skupiłem swe wysiłki na nauce.
Gdy osiągnąłem lat trzydzieści, ustaliły się me zasady,
zaś w wieku lat czterdziestu nie znałem już wahań.
W wieku lat pięćdziesięciu pojąłem wolę Niebios.
Gdy osiągnąłem wiek lat sześćdziesięciu,
rozumiałem wszystko, co się kryło za tym, co mi mówiono. Dopiero gdy dożyłem lat siedemdziesięciu,
mogłem iść za pragnieniami mego serca
nie przekraczając przy tym żadnej z reguł.

Konfucjusz

* * *

Przez całe życie trzeba się uczyć,
że postępując zgodnie z określonym światopoglądem,
należy go również akceptować w swoim sercu.
Prawdopodobnie to jedyny sposób, by osiągnąć harmonię.

Etty Hillesum
* * *

Co sprawia, że człowiek jest wielki,
jest cudem stworzenia
miłym w oczach Boga?
Co sprawia, że człowiek jest silny,
silniejszy niż cały świat,
co sprawia, że jest słaby,
słabszy niż dziecko?
Co sprawia, że człowiek jest twardy,
twardszy niż skała,
co sprawia, że jest miękki,
miększy niż wosk?
Miłość.
Co jest starsze niż wszystko?
Miłość.
Co wszystko przetrwa?
Miłość.
Co pozwala się brać, lecz samo wszystko zabiera?
Miłość.
Co pozwala się dawać, lecz samo daje wszystko?
Miłość.
Co trwa, gdy wszystko się wali?
Miłość.
Co pociesza, gdy cała pociecha zawodzi?
Miłość.
Co trwa, gdy wszystko się zmienia?
Miłość.
Co pozostaje, gdy wszystko inne przeminie?
Miłość.
Co daje świadectwo, kiedy milkną przepowiednie?
Miłość.
Co nie gaśnie, gdy zcierają się twarze?
Miłość.
Co rozjaśnia mroczny tok myślenia?
Miłość.
Co czyni przemowę głupca mądrą?
Miłość.
Co się nigdy nie zmienia, gdy zmienia się wszystko?
Miłość.
Tylko to jest miłością, to, co nigdy nie będzie czymś innym.

Søren Kierkegaard
* * *

Panie, weź nareszcie życie moje w swoje ręce
i zrób z nim co zechcesz.
Oddaję się Twojej miłości,
nie odrzucając ani rzeczy trudnych,
ani tych przyjemnych, które przygotowałeś dla mnie.
Wystarczy mi Twoja chwała.
Wszystko, cokolwiek zaplanowałeś - jest dobre.
Wszystko jest  miłością.

Jeżeli pozwolisz, że ludzie będą mnie chwalili,
nie będę się niepokoił,
Jeżeli pozwolisz, że mnie zwymyślają
- będę się niepokoił jeszcze mniej, nawet się ucieszę.
Jeśli ześlesz mi pracę - obejmę ją z radością
i stanie sie dla mnie odpoczynkiem,
ponieważ jest Twoją wolą.
A jeśli ześlesz mi odpoczynek
- będę odpoczywał w Tobie.

Tylko ocal mnie ode mnie samego.
Oddal mnie od mojej własnej, trującej potrzeby
zmieniania wszystkiego wokół,
od niemądrego działania,
od poruszania się dla samego ruchu,
przeinaczania wszystkiego, co Ty zrządziłeś.

Pozwól mi spocząć w Twojej woli i milczeć.
Wtedy światło Twojej szczęśliwości
ogrzeje we mnie życie.
Jej płomień będzie się palił w moim sercu
i świecił na Twoją chwałę.

Po to właśnie żyję. Amen.

Tomasz Merton













 

 

 

* * *
Jakie pytania kierują naszym życiem? Które z nich stają się naszymi własnymi pytaniami? Które wymagają naszej niepodzielnej uwagi i całkowitego zaangażowania? Odnajdywanie właściwych pytań jest równie istotne, jak znalezienie właściwych odpowiedzi.
Dlaczego my, dzieci światłości, tak łatwo wchodzimy w układy z ciemnością? Odpowiedź jest dosyć prosta. Stawką jest nasza tożsamość i poczucie własnego ja. Zeświecczenie polega na byciu zależnym od reakcji naszego otoczenia.
Nasze świeckie czy fałszywe ja rodzi się, jak to określa Thomas Merton, pod wpływem społecznych przymusów. „Nałogowy” jest rzeczywiście najlepszym przymiotnikiem do określenia fałszywego ja. Wskazuje on na potrzebę nieustannej i coraz silniejszej afirmacji. Kim jestem? Jestem tym, który jest lubiany, wychwalany, podziwiany, darzony niechęcią, nienawiścią lub pogardą.

Henri Nouwen

* * *

Jeśli dziecko żyje w atmosferze krytyki,
- uczy się potępiać.
Jeśli dziecko doświadcza wrogości,
- uczy się walczyć.
Jeśli dziecko musi znosić kpiny,
- uczy się nieśmiałości.
Jeśli dziecko jest zawstydzone,
- uczy się poczucia winy.
Jeśli dziecko żyje w atmosferze tolerancji,
- uczy się być cierpliwym.
Jeśli dziecko żyje w atmosferze zachęty,
- uczy się ufności.
Jeśli dziecko jest akceptowane i chwalone,
- uczy się doceniać innych.
Jeśli dziecko żyje w atmosferze uczciwości,
- uczy się sprawiedliwości.
Jeśli dziecko żyje w poczuciu bezpieczeństwa,
- uczy się ufności.
Jeśli dziecko żyje w atmosferze akceptacji przyjaźni,
- uczy się tego, jak znaleźć miłość w świecie.

Autor nieznany, Los Angeles 1991

* * *

... dałem cię tobie w podarunku takim, jaki jesteś, ze wszystkimi obietnicami i zagrożeniami twojego życia... z tym, czego możesz dokonać i do czego stałeś się niezdolny, z twoimi ograniczeniami, z twoim zmęczeniem, z twoimi załamaniami. Ale i z tym, o czym nieustannie marzysz... z tymi możliwościami, które w sobie czujesz, z tymi granicami, które się wokół ciebie zacieśniają. Wszystko to jest dla ciebie łaską, twoim podarowanym ci z mojej wiecznej miłości udziałem w akcie stwórczym; oznajmiłem ci swoją wolę przez ciebie samego, poprzez nadanie kształtu twojej egzystencji, poprzez to, że w tej chwili jesteś, poprzez twoje zmieniające się stany świadomości: radość i cierpienie, twoje sukcesy; niepowodzenia, zdrowie i chorobę, małe radości twojego dnia codziennego i twój martwy, wszystko odbarwiający przesyt. Żadne wydarzenie w twoim życiu nie jest obojętne czy neutralne. Twoja egzystencja taka, jaka jest, godna jest uwielbienia, ponieważ jest moją łaską, ponieważ jest skupieniem w tobie mojej przyjaźni. Zawierz własnemu życiu; przez przyjęcie swojego życia podaruj siebie - mnie.
Czyjeś słowa przyniesione mi w formie ksero

* * *
Przede wszystkim, zaufaj w powolną pracę Boga.
Z natury jesteśmy zbyt niecierpliwi we wszystkim,
by dotrzeć do celu bez zwłoki.
Chcielibyśmy ominąć pośrednie etapy.
Stajemy się niecierpliwi zmierzając ku rzeczom
nowym i nieznanym.
Taka jest zasada postępu,
że nastaje on tylko dzięki
chwilom niepewności,
które się ciągną i dłużą.
Myślę, że tak samo jest z tobą.
Twoje idee dojrzewają stopniowo -
pozwól im wzrastać,
niech nabiorą kształtu,
bez niepotrzebnego pośpiechu.
Nie staraj się nalegać,
jakbyś mógł stać się dzisiaj tym,
kim czas uczyni Cię jutro.

Tylko Bóg może powiedzieć czym będzie
nowy duch, który stopniowo kształtuje się w tobie.
Uwierz Panu, że Jego dłonie prowadzą cię
i przyjmij lęk przed poczuciem, że trwasz
w zawieszeniu wciąż niedoskonały.

Pierre Teilhard de Chardin SJ

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem