rozbity-dzban

Jezus powiedział do swoich uczniów: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? (Łk 9,22-25)

* * *

Zaprzeć się samego siebie – to wyrażenie, wokół którego narosło mnóstwo nieporozumień. Zazwyczaj jest kojarzone w chrześcijaństwie z doskonałością, nieskazitelnością, dyscypliną, samoopanowaniem. Przez długi czas w Kościele, a zdarza się to nawet dzisiaj, ulegaliśmy pokusie samozbawienia – wystarczy tylko trochę więcej się postarać, trochę bardziej być opanowanym emocjonalnie, w odruchach, gestach, być trochę bardziej czystym, nieskazitelnym, a zbawienie będzie naszym udziałem!

Co takiego się stało, że dziś pierwszym skojarzeniem dla słowa asceza jest „umartwienie, pokuta"? Mało kto pamięta, że pierwotnym znaczeniem tego słowa jest „ćwiczenie". I wcale nie ćwiczenie się w samodoskonałości, ale w dobru. A co jest źródłem tego dobra? Tym źródłem jest relacja Boga do człowieka i odpowiedź człowieka na tę relację – wzajemna relacja Boga i człowieka ze sobą.

Zwróćmy uwagę na to, że Ewangelia mówi o relacji w słowach: „iść za Jezusem". I co pokazuje jako środek do tej relacji? Zaparcie się samego siebie. Co to znaczy? Osobiście odczytuję te słowa jako zaproszenie do wyrzeczenia się samoistności – ja sam, ja sama. Panie Jezu: dziękuję bardzo, ale sobie poradzę! Zaprzeć się siebie to znaczy zrezygnować z wszelkich form samowystarczalności i samostanowienia o sobie. To zaprzestać życia w pojedynkę, samotności, izolacji, to zrezygnować z nieustannej gonitwy myśli: jak ja to załatwię?, jak sobie z tym poradzę?, jak przezwyciężę te trudności? To zaprzestać nieustannego nakręcania się, a wybierać... relację z Jezusem. To zapomnieć słów: „poradzę sobie", a zacząć używać: „poradzimy sobie – Panie, Jezu Ty i ja!". „Razem, we dwoje damy radę!".

Do czego prowadzi nas taka gonitwa niespokojnych myśli? Jezus mówi wprost: do zatracenia siebie lub co najmniej do poniesienia szkody na duszy.

Co jest lekarstwem? Jest nim branie krzyża rozumiane jak odważne podejmowanie życia – razem, we dwoje wespół z Jezusem. Wczoraj, w Środę Popielcową w czasie audiencji ogólnej Benedykt XVI powiedział:

Drodzy bracia i siostry, w ciągu tych czterdziestu dni, które będą nas prowadziły do Paschy Zmartwychwstania możemy odnaleźć nową odwagę, aby cierpliwie i z wiarą przyjąć wszelką sytuację trudności, ucisku i próby, będąc świadomymi, że Pan sprawi, iż z ciemności wzejdzie nowy dzień. A jeśli będziemy wierni Jezusowi idąc za Nim drogą krzyża zostanie nam jakby dany na nowo jasny świat Boży, świat światła, prawdy i radości: będzie to nowy świt stworzony przez Boga samego. Wszystkim Wam życzę dobrej drogi Wielkiego Postu!

Źródłem odwagi nie może być liczenie na własnej siły. Prawdziwym źródłem jest zawsze relacja. Zdolność do oparcia się na kimś silniejszym, na kimś kto nigdy nie zawiedzie. Na kimś, kto nie zawiódł Jezusa – na Ojcu, który czuwa nad każdym z nas. Nie oznacza to, że ustrzeże nas przed jakimkolwiek zadraśnięciem. Oznacza to, że zawsze będzie przy nas, a gdy my będziemy cierpieć On także będzie cierpiał z nami i nas nie zostawi. Gdy my będziemy się śmiać, wtedy nasza radość będzie Jego radością. To relacja na dobre i na złe.

I na koniec opowiadanie Bruno Ferrero pt. „Popękany dzban" – posłuchajcie:

Pewien wieśniak codziennie dostarczał do wioski wodę ze źródła w dwóch pękatych amforach, przytroczonych do grzbietu osła, kroczącego u jego boku. Z jednej z amfor, starej i pełnej pęknięć, podczas wędrówki wyciekała woda.

Druga, nowa i bez skazy, utrzymywała cała zawartość co do kropli. Stara, spękana amfora czuła się biedna i nieużyteczna, tym bardziej, że nowa nie przepuściła żadnej okazji, by podkreślać swoją doskonałość. "Ja nie tracę nawet kropeleczki wody!". Pewnego ranka stara amfora zwierzyła się właścicielowi:

- Wiesz, jestem świadoma moich ograniczeń. Przeze mnie tracisz czas, trud i pieniądze. Kiedy dochodzimy do wioski, jestem w połowie pusta. Wybacz mi moją niedoskonałość i moje rany.

Następnego dnia, podczas wędrówki, właściciel zwrócił się do spękanej amfory, mówiąc:

- Popatrz na pobocze drogi.

- Jest przepiękne, pełne kwiatów.

- To dzięki tobie - odpowiedział właściciel.

- Jak to? - zdziwiła się amfora.

- To ty każdego dnia podlewasz pobocze drogi. Kupiłem paczuszkę nasion kwiatów i posiałem je wzdłuż drogi, a ty, nie wiedząc o tym, niechcący podlewasz je każdego dnia.

Zaprzyj się samego siebie! Czyli zaprzyj się myślenia po swojemu, w którym pozostaniesz tylko starą nieprzydatną i popękaną amforą. Ileż razy tak właśnie myślałeś o sobie. Posłuchaj Dobrej Nowiny i otwórz się na relację z Bogiem, który tak, jak ten niepozorny wieśniak sprawi, że zaczniesz patrzeć na siebie z miłością i wyrozumiałością, chwaląc Boga za wielki potencjał dobra, który w Tobie złożył. Jeśli się na to odważysz, to inaczej spojrzysz także na swoich bliźnich, którzy na to czekają! Do dzieła!!!

--
photo © MIROSLAV VAJDIĆ for openphoto.net CC:Attribution-ShareAlike

+AMGD by Dariusz Michalski SJ. 2023
Wykonanie: Solmedia.pl

UWAGA! Serwis używa cookies.

Brak zmian ustawień przeglądarki oznacza zgodę.

Zrozumiałem