Jezus powiedział do faryzeuszów: Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie. Rzekli więc do Niego żydzi: Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie? A On rzekł do nich: Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich. Powiedzieli do Niego: Kimże Ty jesteś? Odpowiedział im Jezus: Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego. A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba. Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego (J 8, 21-30).
* * *
Zapłatą za grzech jest śmierć. Więc jak to jest, że grzeszę i nadal żyję? Odpowiedź przynosi Jezus: grzech rzeczywiście prowadzi do śmierci duchowej. Grzech ponadto pozostawia nas poranionych o czym przypomina jedna z pieśni wielkopostnych:
O Krwi najdroższa,
O Krwi odkupienia;
Napoju życia, z nieba dla nas dany!
O zdroju łaski,
O ceno zbawienia,
Ty grzechowe leczysz rany!
Ciężar śmierci i ran jakie na siebie sprowadzamy grzesząc czyli odwracając się od miłości Boga możemy poczuć choćby w sakramencie pojednania. Gdy odchodzimy od konfesjonału czujemy jakby coś z nas spadło, jakbyśmy byli lżejsi. Zmienia się zupełnie nasze patrzenie na tę samą rzeczywistość, która wcześniej nas przygniatała i wydawała się nie do zniesienia. Nabieramy odwagi w miłości do Boga, bliźnich i samych siebie. Mogę żyć dlatego, że Jezus za mnie umarł. Zapowiedzią tego największego wydarzenia w dziejach ludzkości jest symbol miedzianego węża z dzisiejszego pierwszego czytania. Ktokolwiek na niego spojrzał pozostawał przy życiu: "Spójrzcie na niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zaznają wstydu" (Ps 34, 6).
Czas Wielkiego Postu to przede wszystkim czas stanięcia w prawdzie. W prawdzie o tym ile tracę i jak siebie ranię, gdy poddaję się grzechowi. Jak wiele życia ze mnie uchodzi. Jeśli to poczuję dopiero wtedy mogę je odzyskać - tak, jak marnotrawny syn, który poczuł głód. Grzech jest tylko namiastką życia i choć wydaje się, że coś zyskuję, to jednak zawsze tracę: siebie, Boga, szczerą relację z bliźnimi. Muszę udawać, że żyję, a to kosztuje bardzo wiele.
Panie Jezu, daj mi odkryć moje pogubienie, to jak niewiele jest we mnie życia, gdy wybieram swoje rozwiązania. Daj mi odkryć na nowo smak życia odkrywając Ciebie jako Tego, który chce mnie uratować i przywrócić mnie samemu.