Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy (Mk 1, 29-39).
* * *
Ewangelista Marek opisał nam jeden dzień z życia Jezusa. To nie jest spontan. To jest uporządkowany rytm. Jest czas na pracę – posługę uzdrawiania. Jest czas na sen. Jest czas na modlitwę. Dawniej mnisi dzielili dobę na trzy części: 8 godzin pracy, 8 godzin modlitwy, 8 godzin snu. A jak wygląda Twój dzień? Skąd czerpiesz energię by pracować, by służyć? Jedziesz na spontanie czy masz stałe pory odpoczynku, modlitwy… ?